- Dobrze – śmieje się Barbara Aoun. - Choć oczywiście Polska nie jest wcale taka tolerancyjna.
Pobrali się w 2005 roku. Trzeba było się dotrzeć. Mohamed w obcym kraju, inne zwyczaje, inny język. Najważniejsze jest jednak uczucie.
Ona wtedy pierwszy raz w życiu wyjechała do Tunezji.
- Przez przypadek, bo było tanio – mówi. - Z córkami z pierwszego małżeństwa na urlop.
Egzotyczny kraj, palmy, morze. Bajka. Miłość przyszła niespodziewanie, bo poznali się zupełnie przypadkiem. Potem trzeba było poznać się bliżej – on jest muzułmaninem. Różnice kulturowe, różnice w wychowaniu, w wyniesionych z domu tradycjach.
Jesteście krajem zamkniętym
Mohamed już mówi po polsku. Jak się tu czuje?
- Różnie – nie ukrywa. - Wśród znajomych świetnie, ale bywam obiektem hejtu. Szczególnie teraz, gdy jest problem uchodźców.
On uchodźcą przecież nie jest. Założył z żoną firmę, podkreśla, że płacą podatki i pracują ciężko. On czasem więcej niż przeciętny Polak.
- Ale to niczego nie zmienia – podkreśla. - Zdarzają się rasistowskie komentarze. To dla mnie i przykre i obce. Ja jestem wychowany inaczej. Czy biały czy czarny, rudy, kolorowy – ludzie są równi i tylko to jacy są – dobrzy czy źli -ma znaczenie.
Dlatego uważa, że jesteśmy krajem zamkniętym, nieufnym wobec przybyszy i niestety nietolerancyjni.
- Jeszcze media to nakręcają – dodaje. - Są bardzo radykalne grupy, i ja tego kompletnie nie rozumiem.
Tunezja jest piękna
Barbara mówi, że gdyby nie sytuacja polityczna, wyjechałaby do Tunezji. Uwielbia teściów, kocha ten kraj i czuje się tam świetnie.
- No tak, moja mama zawsze mówi, że żona ma zawsze rację – śmieje się Mohamed. - Ojciec też trzyma stronę Barbary, pokochali ją wszyscy w mojej rodzinie.
Ale na razie są w Polsce i o przeprowadzce nie ma mowy. Rozwijają firmę – sprowadzają z Tunezji ceramikę do domów, do ogrodów.
O polityce nie rozmawiamy, choć widać, że to konik Mohameda. Kto ma rację, kto jej nie ma – temat na inną rozmowę. Jesteśmy zgodni co do jednego – każdy powinien sam załatwiać swoje wewnętrzne konflikty, bez ingerencji obcych mocarstw. Bo tylko przynosi nieszczęście.
- Wielu ludzi jednak tego nie rozumie – podkreśla Mohamed. - Nie znają historii, nie znają politycznych uwarunkowań. Nas Arabów do jednego worka wsadzają. A to nie jest taka prosta sprawa.
Barbara dodaje, że pokutuje jeszcze obraz z dawnych lat, kiedy do Polski przyjeżdżali na studia bogaci Arabowie.
- Jak w piosence – z autobusem Arabów zdradziła go – mówi. - Jest i taki przekaz. Facet, który rzuca dolarami na prawo i lewo i szuka dziewczyny do łóżka.
Ona na szczęście nie była obiektem hejtu. Ale jej koleżance, również zamężnej z Arabem, ktoś napisał „arabska dziwka”.
- Kiedy słucham, że kobietom w związku z Arabami trzeba golić głowy jak za okupacji, to zastanawiam się, gdzie ja żyję – mówi. - W Polsce język nienawiści jest straszny.
Córka będzie muzułmanką
Mała Yasmine na razie chodzi do podstawówki. Ma podwójne obywatelstwo i jej ojciec podkreśla, że zostanie muzułmanką.
- Ale nie teraz, jak skończy lat 16, trzeba rozumieć religię, żeby ją wyznawać – podkreśla.
Yasmine na religię z dziećmi nie chodzi.
- Jest OK, tylko raz miałam starcie – mówi Barbara. - Dzieci miały mieć wszystkie lekcje w sali katechetycznej z powodu remontu ich klasy. Poprosiłam, aby dyrekcja zdjęła ze ścian święte obrazki, ze względu na moją córkę. Wielka afera była. Nawet proboszcz grzmiał, że uchodźcy powyganiają katolików z kościoła. Podkreślam, że córka chodzi do szkoły publicznej.
Na szczęście dla Yasmine, te konflikty ją omijają. Nie ma problemu z kontaktem z dziećmi. Ani tu, ani w Tunezji. Mówi w obu językach, świetnie się czuje w kraju matki i ojca.
- Taki związek zawsze wzbogaca – mówi Barbara. - Poznajesz inny kraj, inną kulturę. Moje córki mieszkają we Francji. Tam mieszane pary to norma. U nas, jak mówię, różnie bywa. Ale najważniejsze, że my jesteśmy ze sobą szczęśliwi.
Magdalena Gorostiza