Lokatorka zdała maturę i kilka dni temu się wyprowadziła. Beata przyszła odebrać mieszkanie i oniemiała z wrażenia.
- Czeka mnie remont kapitalny, może nawet ze zrywaniem podłóg. Smród, brud, zniszczone meble, czegoś takiego nie widziałam – mówi.
Lokatorka miała kota, na którego Beata się zgodziła, sama ma zwierzęta, rozumie chęć mieszkania z pupilem. Ale jeśli ma się zwierzę, trzeba się nim zajmować. Tymczasem mieszkanie jest obdrapane, obsikane, kot załatwiał się nawet w sypialni na materac. Beata podkreśla, że wini sama siebie, bo skoro lokatorce zaufała, to do mieszkania nie chodziła.
- Uważałam, że jesteśmy dorosłymi ludźmi, no ale każdy ocenia według siebie. Nie sądziłam, że można tak komuś zdewastować mieszkanie, doprowadzić do takiego stanu – mówi.
Mieszkanie było po generalnym remoncie, lokatorka płaciła w terminie. Dobrze ubrana, w markowe ciuszki, nawet walizki miała z górnej półki. Beatę ujęła jej chęć do nauki, lokatorka wyglądała na cichą i skromną.
- Takie chucherko. Było dużo chętnych, ale pomyślałam, dziecko samo w obcym mieście, samo musi wszystko załatwiać, takie samodzielne – wzdycha Beata.
Kilka dni wcześniej jej mąż podjechał do mieszkania, bo miał zakładać klimatyzację. Zadzwonił do żony i powiedział, że chyba jest jakiś trup w szafie, bo smród jest nie do wytrzymania. Beata jak zobaczyła mieszkanie, dosłownie się załamała.
- Ona miała dietę pudełkową, bo wszędzie były te pudełka, kotu przynosiła kartony do zabawy, cała podłoga usiana jest w podartej tekturze, wynieśliśmy osiem 120 litrowych worków śmieci z niedużej kawalerki. Lokatorka nie uznała za stosowne po sobie posprzątać. I teraz albo zapłaci za remont generalne sprzątanie, albo czeka ją sprawa w sądzie, bo ja tego nie podaruje – mówi.
I dodaje, że teraz rozumie dlaczego wynajmujący stawiają tyle warunków, biorą wysokie kaucje i sprawdzają co jakiś czas swoich najemców.
- Studenci tak płaczą, że wynajmujący mają wymagania. Że nachodzą ich w mieszkaniach, sprawdzają wszystko. Teraz się nie dziwię. Dzielę się tą historią ku przestrodze. W pięć miesięcy jedna, spokojna i cicha dziewczyna doprowadziła mieszkanie do ruiny – konkluduje.
P.S. Imię właścicielki mieszkania zostało na jej prośbę zmienione.