Krzysztof przez tydzień praktycznie nie jadł inie spał. Poprosił w pracy o zaległy urlop, szef się krzywił, ale zgodził się, gdy usłyszał o wszystkim. Przecież dla Krzysztofa świat się nagle skończył. Nie po to godzinami siedział za kółkiem tira, żeby teraz zostać bez żony i w dodatku bez dziecka.
Z Iwoną znali się od liceum, długo ze sobą chodzili, ślub był jakby naturalną konsekwencją. Dwa lata po ślubie urodziła się córka i oboje uznali, że lepiej będzie, jeśli matka zostanie w domu z dzieckiem. On zarabiał na wszystko, jeździ na długie trasy, czasami znika na dwa czy trzy tygodnie. Ale po to, by było z czego spłacić kredyt na mieszkanie, żeby Iwona nie musiała się z wydatkami zanadto ograniczać.
Może już od jakiegoś czasu w ich małżeństwie nie było euforii, ale jemu wydawało się, że tak wygląda normalne życie. Kiedy zjawiał się w domu, pomagał przy dziecku, robił konieczne naprawy, jeździli razem na zakupy, sam nierzadko stawał przy kuchni. Zwykłe życie faceta, który ma pracę poza domem i wydawało mu się, że Iwona akceptuje taki układ. Wiedziała przecież, że jest stale w rozjazdach.
Okazało się jednak, że żona nie była zadowolona z samotnego życie. Powiedziała, że ma dość bycia tylko z dzieckiem, koleżanki mają mężów na co dzień, ona jak wdowa albo samotna matka. Może gdyby dała wcześniej jakiś sygnał, Krzysztof zmieniłby pracę, choć akurat jeździć uwielbia. Ona jednak nie dała mu szansy. Za jego plecami i żyjąc za jego pieniądze ułożyła sobie życie na nowo. I to z kim? Z facetem z internetu, mieszkającym na drugim krańcu Europy. Tego Krzysztof przeboleć nie może. Że żonę zabiera mu stary kawaler uprawiający oliwki. A w dodatku on jest od Iwony o 15 lat starszy i nawet nie mówią w tym samym języku.
Iwona stwierdziła jednak, że to żaden problem, ona już włoskiego się uczy, a porozumienie dusz jest tak wielkie, że rozumieją się z narzeczonym bez słów. Poznali się na jakimś randkowym portalu, on szukał żony, która pomoże mu w gospodarstwie. Ma piękny stary dom, mieszka w nim tylko z matką, rodzeństwo emigrowało do miast, nie chciało pielęgnować rodzinnej tradycji. Więc on marzy o żonie i o potomku, w swoim kraju nie znalazł żadnej kandydatki, co Krzysztof uważa za znak ostrzegawczy. Córeczkę Krzysztofa zna tylko ze zdjęć, ale jest zachwycony faktem, że Iwona sprowadzi się do niego z dzieckiem.
Iwona jest odporna na wszelkie argumenty Krzysztofa, że odrywa córkę od ojca, że skazuje małą na życie z obcym człowiekiem. Była już nawet u ukochanego, informując Krzysztofa, że wyjeżdża z koleżankami do Grecji, bo musi odpocząć. Córkę zostawiła u matki, teściowa wie o wszystkim i uważa, że Iwonę we Włoszech czeka lepsze życie, będzie panią na włościach, a wnuczka szybko zaadaptuje się do nowych warunków. Jak się okazuje, teściowa, jeśli Iwonie się ułoży, też planuje wyjazd z Polski.
Dla Krzysztofa to jakiś obłęd, ale nie widzi dobrego wyjścia z sytuacji. Córki przecież nie weźmie do siebie, bo kto się nią zajmie, kiedy on jest stale na wyjazdach. Żona obiecała, że będzie mu ją przywozić na każde wakacje. Mógłby jej nie dać rozwodu, ale nie jest tego typu człowiekiem, nie chce walki w sądzie, szarpaniny, wywlekania brudów. Nie rozumie tylko, dlaczego żona mu nic nie powiedziała, dlaczego nie mogli ratować związku?
- To mnie boli najbardziej, bo to oznacza, że mnie nie kochała. Byłem ojcem, byłem mężem, zostałem sam jak palec. Ot tak, bo jej się uroiła w głowie wielka włoska przygoda – mówi.
Magdalena Gorostiza
Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione