Oto jej opowieść:
Marka poznałam jak był już po rozwodzie. W żaden sposób nie przyczyniłam się do rozpadu jego małżeństwa. Jego eks jest moim przeciwieństwem - żadnych zmarszczek, zrobiony biust, zrobione usta, ciągłe fotki wstawiane na Insta. Marek mówił, że to go drażniło, nie rozumiał tej mody, tego robienia wszystkiego na pokaz. Ja mam tylko Facebooka i rzadko z niego korzystam. Raczej się nie maluję, ubieram się wygodnie. I mój partner podkreślał, że lubi właśnie takie kobiety. Kiedy tylko spotykaliśmy się, nie mieszkaliśmy razem, nasz związek był super. Doskonale się rozumiemy, podobnie myślimy, mamy podobne poglądy. Jest tylko jedno ale - córka Marka, Nikola, która ma 12 lat, a on ma na jej punkcie bzika. Nie znałam jej, kiedy byliśmy w związku na odległość. Ale na wiosnę zamieszkaliśmy razem i musiałam Nikolę nie tylko poznać, ale też zajmować się nią, bo mój partner spędza z córką co drugi weekend, zabiera ja też na wyjazdy.
Nikola (na marginesie, już samo imię jest dla mnie odpychające) od początku dała mi do zrozumienia, że mnie nie zaakceptuje, że jestem dla niej wrogiem albo rywalką. Wszelkie moje próby nawiązania z nią kontaktu spełzły na niczym, ostentacyjnie mnie olewa, ze wszystkim zwraca się wyłącznie do ojca. nie smakuje jej to, co ugotuję, stale podkreśla, że mama gotuje smaczniej, a ja skądinąd wiem, że albo korzystają z fast foodów, albo jej matka zamawia do domu pudełka. Starałam się przygotowywać dobre obiady na weekendy, kiedy do nas przychodziła, ale okazało się to bez sensu. Tego nie jada, tamto nie smakuje, najlepiej jak ojciec zamówi pizzę albo sam zrobi jej makaron, bo mojego nie zje.
Bywa, że Marek pracuje w soboty, ale jego eks przywozi Nikolę punktualnie rano o godzinie 9. Ja jestem wtedy uwiązana, bo mała nie chce ze mną nigdzie wychodzić, zamyka się w swoim pokoju i siedzi tam z telefonem w ręku. Kiedy Marek wraca, pyta, czemu nie zrobiłam zakupów, mówię mu, że Nikola nie chciała nigdzie wyjść, a ona wówczas robi wielkie oczy i twierdzi, że nie składałam jej żadnych propozycji.
Wynajmujemy trzypokojowe mieszkanie. Marek postanowił, że jeden pokój przeznaczy dla Nikoli, choć ona jest u nas cztery dni w miesiącu. Mówiłam, że przydałby się nam pokój do pracy, przecież można tam wstawić jakieś łóżko, żeby Nikola miała gdzie spać, ale mój partner jest temu przeciwny. Ja uważam, że to zwyczajna strata miejsca, czynsz opłacamy wspólnie i też nie bardzo widzę powodu, żeby współfinansować pokój jego córki, który stoi głównie pusty. Próbowałam z nim na ten temat rozmawiać, ale jest nieugięty i to też jest ostatnio jeden z punktów zapalnych. Szczególnie, że żadne uwagi na temat Nikoli do niego nie docierają. Uważa, że ja przesadzam, bo to nadal mała dziewczynka, która nie jest winna temu, że rodzice się rozwiedli.
Mam tego świadomość, ale nie zmienia to faktu, że dziecko należy wychowywać, a nie pozwalać mu na wszystko. W tym roku pojechaliśmy na wspólne wakacje z Nikolą i to był jeden wielki koszmar. Ona spała z Markiem w łóżku, było ciągle - ja z tatusiem, ja z tatusiem, ja w końcu musiałam spać na dostawce. Kiedy poznawaliśmy nowych ludzi, Nikola od razu podkreślała, że nie jestem jej matka, a jej mamusia jest znacznie ładniejsza. Opowiadała też ciągle o tym, jak jej matka jest dobra, jak świetnie gotuje, jaka jest wspaniała i cudowna, dając do zrozumienia, że nie można nas w żaden sposób porównywać. Mówiłam Markowi, że to nie jest dla mnie miłe, takie wywody, że powinien małej zwrócić uwagę, ale on twierdzi, że przesadzam, że nic się nie dzieje, że Nikola ma prawo mówić o matce.. Ja nie chcę jej zastępować matki, nie wypowiadam się w ogóle na jej temat, chciałabym jednak tylko, żeby Nikola nie czyniła przy mnie takich porównań. Mój partner uważa jednak, że to jakaś moja obsesja.
W święta pierwszy raz pojechaliśmy do rodziców Marka razem z Nikolą. Czułam się tam kompletnie zbędna, bo mój partner zajmował się wyłącznie córką, Nikola była też w centrum uwagi dziadków. Słyszałam, jak w kuchni opowiada babci, że jestem dla niej niedobra, co jest wierutną bzdurą, bo staram się z nią obchodzić jak z jajkiem. Ale matka Marka patrzyła już potem na mnie krzywym okiem, choć nawet nie zweryfikowała tych rewelacji.
Rozumiem, że Marek córkę kocha, że chce się nią zajmować, mam jednak wątpliwości, czy robi to w najlepszy sposób dla naszego związku. Ja dzieci nie mam i chyba mieć już nie będę, zbliżam się do czterdziestki. Zależy mi na nim, więc wiele rzeczy przemilczam, ale mam świadomość, że lepiej między mną, a Nikolą nie będzie. Uważam, że jest w tym sporo jego winy, bo kiedy Nikola jest z nami, on nie reaguje na żadne jej wyskoki. Sylwestra spędzimy we trójkę, bo w zeszłym roku Nikola spędzała go z matką. Marek mógłby zawieźć córkę do babci, ale uważa, że powinien być z nią osobiście. Już widzę w wyobraźni, jak będzie wyglądał ten wieczór. Oni we dwoje zajęci sobą, ja gdzieś na uboczu i zastanawiam się, czy chcę tak spędzić resztę swojego życia? Ktoś powie, że to tylko cztery dni w miesiącu czy tydzień wakacji. Ale doszłam już do takiego punktu, że kiedy Marek zaczyna tylko mówić o Nikoli, robi mi się niedobrze. Ze względu na całą sytuację nasze imiona zmieniłam.