Jest na wysokim stanowisku, podobnie jak jej mąż. Zbliża się do pięćdziesiątki. Zadbana, szczupła wysportowana. Ale przekroczyła już pewną barierę.
- Wchodzę w ten czas, kiedy kobieta staje się niewidzialna. Nawet jak jest w miarę atrakcyjna, bo dziś jest kult młodości. Nie tylko faceci mają swoją strefę cienia. Kobiety również – uważa Grażyna.
Wakacyjny romans był kompletnie nieoczekiwany, bo ten wyjazd miał wyglądać zupełnie inaczej. Planowali wypoczynek z mężem, w luksusowym kurorcie. Wykupili w drogim hotelu bungalow na plaży, zawsze jak gdzieś jeżdżą, dbają o najwyższe standardy.
- Nie żałujemy na to kasy, bo nie chcemy się na wakacjach denerwować. Ma być luksus i kropka. Zbyt ciężko pracujemy – opowiada Grażyna.
A i nie wyjeżdżają zbyt często, bo praca na to nie pozwala. Często przekładają wakacje, zmieniają terminy. Ale tym razem, kiedy mąż powiedział, że jednak nie może wyjechać, bo coś mu wypadło, Grażyna stwierdziła, że jedzie sama. Musiała odpocząć, chciała wytchnienia i ucieczki z miasta. Szkoda jej też było tego konkretnego hotelu, bo wyglądał znakomicie. Położony nad samym morzem, z ogromnym orientalnym SPA i kilkoma restauracjami. Piękny, drogi kompleks tylko dla dorosłych z willami i bungalowami.
- Postanowiłam, że wezmę laptopa, miałam zaległe rzeczy do zrobienia. Odpocznę, pochodzę na masaże, trochę popracuję, skoro będę sama – mówi Grażyna.
Mieli ubezpieczenie od kosztów rezygnacji, mąż załatwił sobie zaświadczenie od lekarza, ona dopłaciła do jedynki i wybrała się w podróż. Są ponad dwadzieścia lat po ślubie, często sami wyjeżdżają w interesach, dla nich to żadna nowość rozstanie na tydzień czy dwa.
- Jesteśmy jak dobrze naoliwiona biznesowa maszyna, dzieci już nie potrzebują opieki, my zajmujemy się swoimi sprawami. Nawet się już nie kłócimy, bo nie ma o co. Spotykamy się wieczorem przy kolacji, w weekendy z reguły odpoczywamy w domu, bo nie mamy już siły na żadne atrakcje. Tak nasze życie wygląda, nie ma już żadnej namiętności, raczej przyjaźń i akceptacja. Myślę, że tak jest w wielu związkach z długim stażem, uczuciowa stagnacja – mówi Grażyna.
Nawet na seks specjalnie nie maja ochoty, bo przestali być dla siebie bardzo atrakcyjni. Ona jeszcze jakoś się trzyma, mąż sflaczał, brzuch wychodzi ponad pasek spodni, ciało już nie jest specjalnie apetyczne.
- Ale prawda jest taka, że to od kobiet wymaga się nienagannego wyglądu. Facetom się wydaje, że każdy z nich jest atrakcyjny. A to bzdura. Ja też wolę młode, gibkie ciało i piękne mięśnie od zwiotczałej skóry i fałdek z tłuszczu. I sądzę, że wiele kobiet skrycie marzy o pięknych, męskich ciałach, bo tego im bardzo w życiu brakuje, tylko boją się do tego przyznać – wzdycha Grażyna.
Hotel jej nie rozczarował. Bungalow również, domki były tak postawione, by ich mieszkańcom zapewnić intymność. Zorientowała się szybko w proponowanych atrakcjach i postanowiła chodzić na jogę. Uznała, że trochę ćwiczeń nie zawadzi.
- Joga była rano na plaży w niesamowitej scenerii. Przychodzę na pierwsze zajęcia, a tam tłum bab. Za chwilę zrozumiałam, dlaczego. Przychodzi animator. No rzeźba Michała Anioła. Goły tors, dresowe spodnie i kręcone, czarne włosy do ramion. Sama mało nie padłam z wrażenia i choć jogi w sumie nie znoszę, próbowałam dać z siebie wszystko. Kiepsko mi dosyć szło i czasami ten chłopak, Miki, bo tak na niego mówili, podchodził do mnie i poprawiał moją pozycję. Ale jak mnie dotykał to już czułam motyle w brzuchu. Nie mogłam się na niego napatrzeć – śmieje się Grażyna.
Po zajęciach ją zagadał, mówił świetnie po angielsku. Ona też, więc zaczęli konwersację. Rozmawiali dobry kwadrans, on patrzył jej w oczy, uśmiechał się do niej. Grażyna mówi, że wiedziała od początku, o co może mu chodzić. Dlatego nie zdziwiła się, kiedy zaproponował spacer nad morzem o później godzinie.
- Zgodziłam się, wiedziałam, na co się decyduję. Spotkaliśmy się nad morzem, a potem zaproponowałam, żeby przyszedł do mojego bungalowu. Im nie wolno zadawać się oficjalnie z turystkami, Miki miałby problemy, choć wielu miejscowych animatorów przecież tak robi. Dla nich nawet taka kobieta jak ja, to atrakcja. Ich normy kulturowe nie pozwalają na seks przed ślubem, a to przecież normalni, młodzi faceci – wyjaśnia Grażyna.
Oczywiście wylądowali w łóżku i Grażyna podkreśla, że dla niej to było czysto estetyczno – fizyczne doznanie. Z lubością dotykała Mikiego, jego gładkiej skóry i wrzeźbionych mięśni. Nie myślała o żadnej zdradzie, było jej zwyczajnie dobrze, czuła wielką zmysłową przyjemność.
- Mówi się, że kobieta może iść z facetem do łóżka tylko wtedy, jak coś do niego czuje. Dla mnie osobiście to nieprawda. Tak jak facet pożąda pięknej kobiety, tak kobieta pożąda pięknego mężczyzny. Tak jest przynajmniej w moim przypadku, to marzenie o tym, by pójść do łóżka z boskim ciałem i tyle. I je sobie spełniłam – podkreśla Grażyna.
Wyjazd był cudowny. Laptop poszedł w kąt. Były wizyty w SPA, leżenia na plaży i popołudniowe odsypianie zarwanych nocy. Miki przychodził codziennie, sporo rozmawiali. Był studentem, który dorabiał sobie w ten sposób podczas wakacji. I instruktorem jogi.
- Nie było mowy o żadnych uczuciach, nie zostawiliśmy sobie numerów telefonów. Przed wyjazdem dałam mu kilkaset euro, dla mnie to niewielka kwota, dla niego szansa na dalszą naukę. Nie chciał, wzbraniał się, ale mu wytłumaczyłam, że te dziesięć dni z nim były tego warte. Cudowny, mądry, piękny chłopak – Grażyna wraca do swoich wspomnień.
W tym roku znowu sama jedzie na wakacje. Mąż stwierdził, że w obecnej sytuacji nie da rady wyrwać się z firmy. Grażyna nie chce jechać z żadnymi koleżankami, woli być gdzieś sama, tam, gdzie nikt jej nie zna.
- Może znowu trafi się jakaś okazja? Robię się coraz starsza. Za kilka lat nikt może nie chcieć nawet na mnie spojrzeć. A ja dalej tęsknię za pięknym, młodym męskim ciałem. I nic na to nie poradzę – wyjaśnia.
Magdalena Gorostiza
Imiona i niektóre szczegóły na prośbę bohaterki zostały zmienione.