Nie ona była główną bohaterką dramatu, ale tkwiła w jego centrum. Jurka znała jeszcze ze studiów, byli razem na roku na politechnice. Pracowali też w tej samej firmie.
- Byliśmy przyjaciółmi, nasze rodziny się dobrze znały, bywaliśmy u siebie w domu. Byliśmy ze sobą blisko – mówi Martyna.
Ale wyłącznie na koleżeńskiej stopie. Rozmawiali też dużo o rożnych sprawach. Generalnie Jurkowi dobrze układało się w życiu. Do czasu, aż do ich firmy nie przyszła Bożena.
- Zagięła na niego parol, chyba się zakochała. Nie wiem, była przecież w naszym wieku, ale była samotna. Może uznała, że to ostatni dzwonek, by znaleźć sobie faceta? To, że wybrała Jurka mnie nie dziwi, dziwi mnie to, co było potem – wspomina Martyna.
Bożena tak kombinowała, by znaleźć się w końcu w ich dziale. Pracowali w dobrej firmie, wyjeżdżali na kontrakty za granicę, co w siermiężnych czasach PRL wiązało się z zupełnie innymi zarobkami. Kontrakty były długie, czasami nawet pół roku, czasami osiem miesięcy.
- Nie przyjeżdżało się wtedy do domu, bilety były drogie, sam wyjazd bywał trudny. Jak już się pojechało, to trzeba było być na miejscu. Ja wyjechałam dwa razy, za każdym razem na dwa miesiące. Nie chciałam zostawiać dzieci, a byli chętni na moje miejsce – wspomina Martyna.
Bożena osaczała Jurka, adorowała, w pracy starała się bardzo. Niewątpliwie była świetną specjalistką, na robocie się znała. Nikt się więc nie dziwił za bardzo, kiedy wyjechali na kolejny kontrakt razem. Nikt też jednak nie przypuszczał, że Jurek zgłupieje i zwiąże się tam Bożeną. Bo za granicą zamieszkali wspólnie.
- Wszyscy ich brali za parę, oni tego nie dementowali. Wiem, bo Jurek mówił mi potem o tym. Bożena uznała, że po powrocie on weźmie rozwód i z nią będzie. On „zapomniał” jej chyba powiedzieć, że nie ma zamiaru od żony odchodzić i po kontrakcie chce wrócić do domu – opowiada Martyna.
Ją samą dziwiło, co Jurek w Bożenie widzi, bo nie była zbyt atrakcyjną kobietą. Może przyciągało go jej kompletne przeciwieństwo do jego żony Aliny? Alina była drobniutka, jak porcelanowa lalka, była spokojna, dobrze wychowana, nad wyraz uprzejma. Bożena dla odmiany, duża kobieta, hałaśliwa, pewna siebie, bardzo asertywna.
- Nie wiem, tego pojąć nie mogę, bo dla mnie to Alina była kwintesencją kobiecości. Stanowili może nieco dziwną parę, bo z Jurka był kawał chłopa, ona przy nim zawsze wyglądała na mniejszą niż w rzeczywistości. Ale ja Bożeny nigdy nie lubiłam, dla mnie zbyt natarczywa, czasami wręcz natrętna – opowiada Martyna.
Kontrakt się skończył, nikt nie wiedział, co tam się działo, bo to był czas bez mediów społecznościowych czy łatwego dostępu do internetu. I Martyna mówi, że Jurkowi wydawało się, że wszystko wróci do stanu sprzed wyjazdu. Nie zna dokładnie treści rozmów pomiędzy nim a Bożeną, ale Bożena zaczęła nachodzić go w domu.
- I zaczął się horror, kochanka przychodziła do nich do domu, opowiadała o wszystkim Alinie, żądała, aby Jurek się wyprowadził i rozwiódł. A oni kompletnie nie wiedzieli, co robić – opowiada Martyna.
Jurek rzecz jasna do zdrady się przyznał, ale Alina nie miała zamiaru męża komukolwiek oddawać. Po co wpuszczała Bożenę do domu? Martyna mówi, że ze zwykłej grzeczności. Nie wie, ile było takich odwiedzin, ale w końcu Jurek poprosił ją, Martynę o pomoc. Miała pogadać z Bożeną, by dała sobie z tymi wizytami spokój.
- Ona uznała, że Jurek jest jej, po tym jak byli ze sobą razem podczas kontraktu. On uwikłał się w ten romans, sądząc, że wróci i będzie, jak było. Kretyńska sytuacja – mówi Martyna.
Nie rozumiała, że można być tak nachalną i tak się zachowywać jak Bożena, ale podobno nie ma nic gorszego, niż złość odtrąconej kochanki.
- Nie wiem, jak ona po tych wizytach wyobrażała sobie ich dalsze życie, nawet gdyby Jurek z nią odszedł. Nie da się jednak ukryć, że w dużej mierze sprowokował sytuację. Ja z Bożeną rozmawiałam raz, wyłącznie na prośbę Jurka. Nie wiem, czy coś tam do niej dotarło. Ale oni przestali w końcu ją do domu wpuszczać, a może to ona zrezygnowała, bo zobaczyła, że nic nie ugra? Ja w każdym razie byłam w szoku, że można być tak nachalną – opowiada Martyna.
Jurek został z Aliną, w firmie po jakimś czasie sprawa przycichła. Jurek nawet awansował i przestał być w jednym dziale z Bożeną, omijał ją zawsze szerokim łukiem. Martyna wie jednak, że w jego małżeństwie była spora zadra, już nigdy nie było tak jak przedtem.
- Może kariery sobie nie złamał, bo to inne czasy były, ale życie rodzinne na pewno. Rozmawialiśmy o tym, nigdy nie zrozumiałam jego zachowania. Dla mnie to klasyczny przykład tego, co się dzieje, gdy facet przestaje do myślenia używać mózgu. I dziwi mnie to, że takie rzeczy spotykają nawet tak mądrych facetów i co gorsza, nic się od tamtej pory nie zmieniło – wzdycha Martyna ciężko.
Magdalena Gorostiza
Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione.