- Synowa zachowywała się skandalicznie, jestem zdruzgotana naszym wspólnym wyjazdem. To był prawdziwy koszmar. Nie wiem tylko, czy mam o wszystkim powiedzieć synowi? Może ktoś da mi mądrą radę? — napisała w liście do naszej redakcji czytelniczka. Skarżyła się na aroganckie zachowanie synowej i to, że cały czas miała pod opieką wnuczkę. Całość listu znajdziecie tu:
Co radzą internauci? Sprawdźcie:
„Chcę dodać od siebie parę słów dla tej starszej pani. Jestem zarówno synową jak i przyszłą teściową, za synową nie przepadam i własne zdanie zawsze mówię synowi. Uważam że powinna pani porozmawiać z synem i opowiedzieć wszystko jak było. Synowa zachowała się niedopuszczalnie, jadąc na wakacje z dzieckiem bierze się za nie odpowiedzialność, zresztą jeśli ma się dziecko powinno się nim zajmować zawsze, nie rozumiem zachowania synowej, imprezy nocne na których wszystko mogło się wydarzyć? Uważam że syn powinien o tym wiedzieć, ja bym o wszystkim powiedziała a dodatkowo jeszcze tej synowej co o niej myślę, niech się obraża. Widocznie jest osobą nieodpowiedzialną i niedojrzałą. Dzieci powinny od początku wiedzieć że teściowa to nie niańka do dzieci, też chce odpocząć i ma swoje życie. Osoby które mają za sobą wychowanie dzieci i są na emeryturze powinni być bardziej myśleć o sobie, nie poświęcać się, często są wykorzystywani. Proszę się nie przejmować i mówić jasno co mi się nie podoba. Powiedzieć synowi że zawsze będzie jej dzieckiem a żon można mieć wiele. Pani też jest ważna, to co pani robi i o czym marzy, proszę znać swoją wartość i nie dać się tłamsić. Pozdrawiam serdecznie.” - napisała Emilia.
Wtóruje jej Joanna: „ Powinna Pani wyciągnąć wnioski z pobytu tych darmowych "wczasów" wg synowej. Syna bym nie informowała o zachowaniu synowej ale nauczka na przyszłość nauczyć się mówić NIE, myśleć o sobie to nie egoizm. Młodzi powinni wiedzieć, że my możemy troszkę pomóc ale nie musimy.”
Podobnie uważa Żaneta: „Witam Panią serdecznie odpowiadam, gdyż brak mi słów, ale postaram się jakieś znaleźć. Jestem mamą dwóch dziewczynek bardzo energicznych i nie lubiących się nudzić. Ostatnie lata co roku wyjeżdżałam na wakacje z rodzicami, ostatni pobyt w Grecji wyglądał tak, że byliśmy wszędzie razem. Mój mąż oczywiście miał więcej swobody, to on zostawał do późna na animacjach, a ja szłam spać z dziewczynami. Absolutnie nie pozwoliła bym, aby to moi rodzice byli non stop z dziećmi, oczywiście dogadałam z mamą dzień opieki, jak jechaliśmy zwiedzać ,ale sama nam to zaproponowała wcześniej, więc byłam wdzięczna. Mama jest wszędzie mamą, uważam że bezwzględnie powinna Pani porozmawiać z synem, a może chciał żeby Pani tam była i widziała to czego on nie może, zapewne wie że Pani może zaufać, odnoszę wrażenie że trochę chce Pani kryć synową ale czy warto.....to jej dziecko a Pani nie ma obowiązku opieki 24h tylko dobrą wolę, a tej się nie nadwyręża. nie chcę myśleć jaka z niej mama na co dzień.....pozdrawiam i życzę odwagi aby stosownie zareagować póki czas.”
Krystyna nie radzi jednak, by mówić o wszystkim synowi: „Jeśli chcesz naprawdę wypocząć to nigdy nie wyjeżdżaj na wczasy z wnukami. Synowa to odrębny temat. Nie sprawdziła się w tym konkretnym przypadku, ale nie radzę wspominać o tym synowi, bo nie dość że popsuły się relacje z synową, to dojdzie do tego jeszcze konflikt z synem.
Należy pamiętać, że autorytetem dla swoich dzieci było się gdy byli pod naszą opieką. Potem to się zmienia. Każda żona potrafi wszystko tak naświetlić i tak wytłumaczyć że przekona do swoich racji, a wówczas utraci się w miarę poprawne relacje z obojgiem. Na tym ucierpią wszyscy dlatego proponuję wszystko przemilczeć, a wnioski wyciągnąć na przyszłość. Dla odreagowania proponuję kilkudniowy wyjazd z mężem/partnerem bądź dobrą koleżanką.
Piszę to z własnego doświadczenia bycia mamą, babcią i teściową :)”
Podobnie myśli Stasia: „Witam, wiem coś na ten temat, ponieważ od czasu do czasu pomagam przy wnuczku, trzylatek przesympatyczne dziecko, ale od godziny 8 rano do położenia do snu jestem non stop z nim. Jakoś daję radę bo wiem, że za dwa czy cztery dni wracam do siebie 250 km. Dostałam propozycję wyjazdu na wspólne wakacje, powiedziałam, że nie dam rady bo jeszcze pracuję odmówiłam świadomie, ponieważ wiem, że byłaby to dla mnie ponad moje siły całodniowa praca, gdyż młodzi chcieliby odpocząć jak to zwykle robią wykorzystując na maxa pomoc. Ja też mam swoje zapasy energii, ale jak bardzo kocham wnusia wolę choć trochę zostawić je dla siebie, żeby nawet zwyczajnie odpocząć. Z pewnością bym nie żaliła się synowi czy córce. To jest ich sprawa jak się z sobą dogadują i jakie zaufanie mają do siebie. Nie ma sensu robić sobie wrogów w rodzinie. Na przyszłość proszę się nie zgadzać, a jeśli już to bardzo skrupulatnie wszystko przemyśleć bo jest to raczej do przewidzenia, a następnie podjąć decyzję nawet tą odmawiającą. Owszem trzeba pomagać, ale nie za wszelką cenę.”
Z takim stanowiskiem nie zgadza się Jolanta: „uważam, że syn powinien wiedzieć o zachowaniu jego żony na wyjeździe. Nie ma co kryć takiego zachowania samolubnej synowej. Zrozumiałe jest, że młoda osoba chciała odpocząć i "rozerwać się" po całodniowych zajmowania się absorbującym dzieckiem, ale powinna również wziąć pod uwagę teściową, która chciała spędzić też trochę czasu po swojemu. Zdecydowanie nie interesowały jej odczucia starszej pani, nie doceniała jej pomocy i poświęcenia w zajmowaniu się non stop dzieckiem, więc babcia w tym przypadku też nie powinna mieć skrupułów napomknąć synowi o urlopie, na jaki więcej na pewno się nie zdecyduje i nie kryć synowej, ze wszystko jest w porządku, jak synowa sama w porządku nie była…”
Tego samego zdania jest Kamila:”W nawiązaniu do historii którą przeczytałam w artykule jestem po prostu zszokowana... Nie wyobrażam sobie wyjechać na wakacje z dzieckiem oraz teściową a w następstwie czego obarczyć odpowiedzialnością opieki nad dzieckiem babcię..... Zapewne okres wakacji to czas wypoczynku i zabaw. Natomiast trzeba w tym wszystkim zachować takt..... Po pierwsze, nie wyjechała do Turcji sama aby bawić się świetnie w poznanym gronie przyjaciół. Po drugie, Pani pojechała tam nie de facto, na własne życzenie a na wyraźną prośbę synowej oraz syna. Pomoc przy dziecku a całkowite obarczenie opieką nad wnuczką stanowi sporą różnicę. Tym bardziej, że Pani także miała prawo wypocząć. Nie mogę pojąć jak może postępować w ten sposób " żona" a w szczególności " matka".... Uważam, że powinna Pani w tej sytuacji podjąć delikatną rozmowę z synem która miałaby na celu uświadomić mu to, co zaistniało podczas pobytu na wczasach.”
Monika pisze jasno – babcie w Polsce zamienią się w służące:
„Ten artykuł bardzo mnie zdenerwował- tak bardzo chcemy być nowoczesne w Polsce? A niektóre synowe zachowują się skandalicznie, a teściowe - jak przysłowiowe służące !!! Po wyjściu za maż 2 lata mieszkaliśmy u moich rodziców. Moja mama zrobiła zebranie rodzinne i powiedziała - jak urodzisz dziecko jeszcze pod tym dachem - to pamiętajcie- ze to Wasze dziecko, a my, jako dziadkowie możemy czasem - dokładnie raz na miesiąc - się nim zaopiekować w jedną sobotę i możecie wtedy z mężem wyjść gdzieś, odpocząć. Ponieważ wychodząc za mąż byłam w ciąży - jak urodziłam - robiliśmy z mężem dyżury, ja jeszcze studiowałam i chociaż moja mama właśnie przeszła na emeryturę - ja wstawałam rano do dziecka, wychodząc na spacer z dzieckiem na ławeczce uczyłam się do egzaminów - gdy mały spał w wózku i tylko, gdy jechałam na zajęcia - rodzice zostawali z małym - jeszcze nie chodził, wszystko było przeze mnie poprane, mieszanki do jedzenia przygotowane w słoiczkach w lodowce a mały po spacerze i obiadku spał, a mąż zaraz po 15 był w domu i zajmował się nim aż do mojego powrotu z zajęć na uczelni, więc te parę godzin rodzice byli z małym - ale to tylko parę m-cy -bo zapisaliśmy malucha do żłobka i tak skończyłam studia . Oczywiście jeśli dziadkowie mieli ochotę, brali małego na dodatkowe wakacje na tzw. wczasy. Przychodził weekend i z małym pod okiem spędzaliśmy wolny czas w jednym mieszkaniu z dziadkami - gdy dziadkowie zajmowali się swoimi sprawami a my naszym maluchem i tak docenialiśmy fakt, ze moja mama gotowała obiady dla wszystkich - ale pomagaliśmy w zakupach. I co doradziłabym tej pani - ja na jej miejscu pojechałabym z synową uzgadniając wcześniej - jak będzie wyglądać ta podróż. Przede wszystkim zapłaciłabym za swój pobyt- skoro syn nie mógł jechać - ta pani powinna zwrócić za koszt własnego wyjazdu. I powiedziałabym PRZED wyjazdem, że jadę wypocząć i że jestem babcią - ale to na rodzicach spoczywa obowiązek zajmowania się własnymi dziećmi i, że to synowa będzie się dzieckiem zajmować, a ja - mogę RAZ W TYGODNIU tak ! dokładnie raz w tygodniu zająć się wnuczką- nawet cały dzień - po wcześniejszym ustaleniu - który to będzie dzień. W Polsce Matki Polki - te biedne babcie uważają za misję zajmowanie się wnukami - nawet ponad siły i są nagminnie traktowane - jak darmowe służące, ale niestety same na to się godzą, są mało asertywne - takie jest moje zdanie. A przecież od zajmowania się dziećmi są rodzice. Czy te poświęcające się babcie nie mają żadnych zainteresowań i własnego życia?”
To tylko część przysłanych do nas listów. Zdecydowana większość kobiet uważa, że babcie nie mają obowiązku niańczyć wnuków. To rodzice powinni zajmować się swoimi dziećmi. Czy zaś syn powinien wiedzieć o zachowaniu żony? Tego, jak widać, nie udało się jednoznacznie rozstrzygnąć. Za wszystkie listy serdecznie dziękujemy!