Z Tomkiem są dziesięć lat po ślubie, maja dwójkę dzieci. Anka nie ukrywa, że w ich związek wkradła się rutyna. Bo stale są jakieś problemy, rata kredytu rośnie, ciągle problemy finansowe, opieka nad dziećmi też jest wyczerpująca. To ona zarabia więcej i ma dom na głowie.
- Ale żeby zarobić, muszę się natyrać. Pracuje od świto do nocy. Nie chcę zdradzać, co robię, ale ciągle muszę szukać nowych klientów, jeździć do nich, być miła. To nie jest takie proste – mówi.
Dlatego wyczerpana wraca do domu. To Tomek odbiera dzieci ze szkoły i przedszkola, on też z nimi siedzi do powrotu Anki. Ale to jest na tyle, da im jeść, pomoże trochę w lekcjach. Nie gotuje, nie sprząta. O to też są kłótnie, bo Anka czuje się bardzo zmęczona.
- Nie awantury, zwyczajne dyskusje. Ja mam wrażenie, że już fakt, że on mniej ode mnie zarabia „siada mu na męskość”. Dlatego nic więcej nie chce robić. A mnie to zwyczajnie wkurza, bo w końcu powinno być po partnersku. Ja bym wolała wrócić do domu o godzinie 16. i nie musieć już nigdzie wychodzić – relacjonuje Anka.
Atmosfera w domu bywa więc rożna, ale generalnie nie są jakimś złym małżeństwem. Czemu więc zaczęła ten romans?
- Bo wkradła się nuda? Bo zamarzył mi się facet, który za mnie wszystko ogarnie? Bo zwyczajnie się zakochałam? Odpowiedzi jest dużo – mówi Anka.
Romka poznała na firmowym szkoleniu i stracili dla siebie głowę. Przy ich rytmie pracy spotkania nie były trudnością. Nikt nie sprawdzi, gdzie są, nie odbierają u klientów telefonów. Zawsze mają jakąś wymówkę.
- No ja byłam w siódmym niebie, nagle odżyłam skrzydła wyrosły mi u ramion. Romek jest, a może raczej był, zupełnie inny niż mój mąż. Facet jak marzenie – opowiada Anka.
Opowiadał jej, że ma problemy w domu, że chyba będzie musiał z żoną się rozstać. Że się nie dogadują, że są wieczne kłótnie w domu. A że dzieci nie maja, to sprawa jest prosta.
- Po jakimś pół roku naszego romansu zaczął mnie namawiać na wspólny związek. Tłumaczyłam mu, że bardzo mi na nim zależy, ale mam dzieci,na których zależy mi jeszcze bardziej. Że z tego powodu moja sytuacja nie jest taka prosta i że nie chcę chyba jednak niszczyć swojego małżeństwa. Że zaczynając nasz związek niczego sobie nie obiecywaliśmy. Ale zerwać z nim siły wtedy nie miałam. Wiem, że brzmi to głupio, ale czasami człowiek chciałby zjeść ciasto i mieć ciastko. Myślę, że kobiety w podobnej sytuacji dobrze wiedza, o czym mówię – wyjaśnia Anka.
Tomka przecież kocha. Tylko ta miłość już jest kompletnie inna, bardziej może taka braterska? Trudno to w w prosty sposób wyjaśnić. Ale w jej przypadku tak to czuła. Tam motyle w brzuchu, w domu jakaś stabilizacja.
- Kiedyś i u nas było inaczej, lata lecą, związek się zmienia. A mnie się zachciało, żeby było to flow, żeby było zawsze jak na pierwszej randce. Dziś myślę, że zakochałam się jak podlotek. No i są konsekwencje – mówi Anka.
Romek żonę w końcu zostawił, wynajął kawalerkę, spotykali się u niego. I wszystko byłoby cudownie, gdyby nie zaczął naciskać na Ankę. Żeby i ona zakończyła swój związek, bo powinni być razem. Nie wspominał jednak, kto jej dziećmi miałby się wówczas zająć.
- Zaczęło się robić coraz mniej przyjemnie, bo skończyły się uniesienia, a zaczęły wyrzuty i stawianie mnie pod ścianą. Mówi mi, że to dla mnie zostawił żonę, zaczął mnie szantażować. Mówiłam mu, że jego problemy z żona trwały już długo. Że nasza znajomość nie była powodem rozstania. Ale on swoje. Że jak nie podejmę szybko decyzji, to powie o naszym romansie mojemu mężowi – wzdycha ciężko Anka.
To ja otrzeźwiło, spojrzała na Romka zupełnie z nowej perspektywy i przekonała się, że nie jest znowu taki cudowny. O tym, żeby z nim była nie było już mowy. Anka nie chciałaby być z człowiekiem, który przypiera ją do muru i zmusza do jakiś decyzji. Boi się jednak, że jeśli z nim zerwie, on w zemście opowie wszystko Tomkowi.
- I czuje się jak w potrzasku, nadal spotykam się z Romkiem, choć już znacznie rzadziej. Ale też nie powiem, że zupełnie mnie nie pociąga, seks jest z nim cudowny, są fajne rozmowy. Sytuacja się zmienia, gdy wraca temat mojego małżeństwa. A ja rozwodu z Tomkiem nie chcę – opowiada Anka.
Nie wie, jak z tego wybrnąć, boi się szantażu. Dziś gorzko żałuje, że weszła w ten związek.
- To był głupi pomysł, mówię to ku przestrodze. Ja jestem teraz strzępkiem nerwów i naprawdę nie wiem, co mam dalej zrobić. Powiedzieć mężowi? Starać się jakoś wywinąć? Nie mam zielonego pojęcia – mówi Anka.
Magdalena Gorostiza
Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione.