Marta z Pawłem tworzą od ponad trzech lat patchworkową rodzinę. Ona ma ośmioletnią córkę Kasię, on rok starszą Ewę. Dziewczynki znają się doskonale, były prawie jak siostry. Ale te kilka miesięcy wszystko zmieniło.
- Kasia jest stale ze mną, jej biologiczny ojciec wyjechał za granicę, nie mają prawie kontaktu. Paweł ma opiekę naprzemienną, córka jest tydzień u niego, tydzień u matki – mówi Marta. - I one uwielbiały ten wspólny czas, każda jest jedynaczką, związały się ze sobą bardzo. Niestety, teściowa zniweczyła naszą pracę, namąciła dzieciom w głowach. Nie spodziewałam się, że można być tak wredną i bezmyślną osobą.
Problem zaczął się ładnych kilka miesięcy temu. Finansowy, bo mieszkali w wynajętym mieszkaniu. Marta mówi, że z powodu wojny na Ukrainie, ceny najmu bardzo podskoczyły.
- Mieszkamy w mieście studenckim, jest wśród nich wielu cudzoziemców. I jesteśmy stosunkowo niedaleko od granicy, przyjechało wielu uchodźców – mówi Marta. - Już w kwietniu chyba wszystkie mieszkania w mieście były wynajęte, wszystko bardzo podrożało.
Właściciel ich mieszkania zjawił się z wypowiedzeniem, w umowie mieli zapisany trzymiesięczny okres. Powiedział, że mogą umowę przedłużyć, ale już za inne pieniądze. No i opłaty też będą wyższe, bo podrożał przecież prąd i gaz. Marta z Pawłem zasiedli do rozliczeń. Obydwoje pracują w budżetówce. Kokosów nie zarabiają. Nie stać ich nawet na wzięcie kredytu, żeby myśleć o własnym mieszkaniu.
- Musimy mieć trzy pokoje, jeden dla dzieci, sypialnię i jakiś kąt, żeby posiedzieć razem – mówi Marta. - Dziś, jak śledzę różne ogłoszenie, takie mieszkanie w przyzwoitym standardzie kosztuje z opłatami nawet ponad 4 tysiące złotych. To jest jedna nasza pensja.
Jej teściowa jest samotna. Mieszka w połówce bliźniaka. I to ona zaproponowała Pawłowi, żeby przenieść się do niej. Marta uważa, że głównie chodziło jej o rachunki, które coraz trudniej opłacać z jednej emerytury. Ale mogło chodzić też o wnuczkę, która co drugi tydzień będzie mieszkać z babcią.
- No ale doskonale wiedziała, że ja też mam córkę, że zamieszka z nią pod jednym dachem. Ja do tej pory kontakt z teściową miałam sporadyczny. Nie było jakiejś wielkiej chemii, ale wydawało się, że stosunki są poprawne – mówi Marta. - Nie spodziewałabym się takich zachowań po tej kobiecie.
Wzięli pod uwagę propozycję teściowej. Długo myśleli, jak znaleźć najlepsze wyjście. Uznali, że może to nie jest najgorszy pomysł? Bliźniak jest całkiem spory, trzy pokoje na górze, na dole salon, mały gabinecik i kuchnia. Dziewczynki miałyby swój pokój, oni również, a i dla teściowej zostanie przecież sporo miejsca. Paweł uznał, że matka jest coraz starsza, może niebawem wymagać pomocy.
- Przede wszystkim przekonały nas jednak rachunki. U teściowej mieszkamy tylko za opłaty, nie wykładamy pieniędzy za wynajem. Pomyśleliśmy, że może dzięki temu zaoszczędzilibyśmy na własne lokum – mówi Marta. - No i życie we czworo z jednej pensji trochę nas przeraziło.
Kiedy minął termin wypowiedzenia, przenieśli się do teściowej. Marta dość szybko zorientowała się, że był to jednak wielki błąd. Miło było może przez pierwsze dwa tygodnie, potem teściowa zaczęła pokazywać prawdziwe oblicze.
- I żeby jeszcze chodziło o mnie – mówi Marta. - Nie, ona uwzięła się na moją córkę.
Ciągle ja upomina, są jakieś docinki. Zwraca Kasi uwagę z powodu byle głupstwa. Kiedy Ewa jest u Pawła, teściowa ewidentnie faworyzuje swoją biologiczna wnuczkę.
- Kasia chciała coś wziąć z lodówki, usłyszała, że nie wolno, bo to dla Ewy. Teściowa potrafi wygonić ją z pokoju, bo „teraz rozmawia ze swoją wnuczką”. Najgorsze było to, kiedy powiedziała Kasi, że nie powinna zwracać się do Pawła per „tata”, bo tak naprawdę on nie jest jej ojcem – wzdycha Marta. - Dla niej jest, poznaliśmy się, jak miała niespełna cztery lata.
Takich scen, połajanek, niewybrednych uwag, są dziesiątki. Marta rozmawiała z mężem, wie, że Paweł też rozmawiał z matką.
- On jest po mojej stronie, mam tego świadomość, ale rozmowy z teściową nie dają efektu – mówi Marta. - Ona wie, że w pewnym sensie jesteśmy w potrzasku.
Ale Marta widzi, co się dzieje z jej córką. Z radosnego, zadowolonego dziecka, zamienia się w chodzący kłębek nerwów. Z Ewą też już nie są tak blisko, Kasia płacze często, stale jest smutna, nie czuje się u teściowej dobrze.
- Ja mam wrażenie, że teściowa nienawidzi mojej córki. A ja zgotowałam własnemu dziecku piekło – mówi Marta. - Atmosfera gęstnieje i długo tu nie wytrzymam.
Postawiła ostatnio sprawę na ostrzu noża. Albo wyprowadzą się razem, albo Marta wyjedzie do swoich rodziców. Wie, że nie będzie łatwo zaczynać życia na nowo, szukać pracy, zmieniać szkołę dla Kasi, ale nie widzi wyjścia.
- Jestem wściekła, że pracuję uczciwie, a nie stać mnie nawet na wynajem mieszkania. U nas kawalerka kosztuje co najmniej 2 tysiące złotych – mówi Marta. - Ale muszę szybko coś wymyślić. Jak mąż zechce, zostanie z teściową. Czekam na jego ostateczną decyzję.
Magdalena Gorostiza
Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione.