Więc Martyna jest zdania, że lepiej mówić prawdę. Nawet bardzo przykrą. Odezwała się, bo przeczytała artykuł na ten temat, czy mówić przyjaciółce o romansie męża.
Tu znajdziecie pełen tekst na ten temat:
- Zupełnie niedawno trafił w moje ręce, widzę, że zdania są mocno podzielone – mówi martyna. - Z moich doświadczeń wynika, że milczenie to taki cichy współudział w romansie. Pozbawia drugą stronę szansy na podjęcie jakichkolwiek działań.
Jej historia jest banalna, jak wiele takich. Można rzec, typowy scenariusz. Obydwoje byli po czterdziestce, dzieci praktycznie dorosłe, do życia wkradło się trochę nudy.
- Ja już nie taka bardzo atrakcyjna jak kiedyś, mąż, który jeszcze chce się czuć macho. Nie sądziłam, że mnie to dotknie – mówi Martyna. - Dowiedziałam się, gdy było za późno.
Nie wie gdzie i jak poznał swoja wybrankę, nigdy nie pytała o to. Dziś jej mąż jest w nowym związku, dwa lata temu urodziło mu się dziecko. Martyna, gdy tylko o tym myśli, czuje się tak, aby ktoś nóż wbijał jej do serca.
- Bo ja go kocham i kochałam – mówi. - Był moja wielka miłością. Nie potrafię o nim zapomnieć, nie potrafię zostawić przeszłości za sobą i iść dalej. Dlatego mój żal do przyjaciółki jest podwójny.
Pamięta ten dzień i nigdy go nie zapomni, gdy mąż powiedział, że odchodzi. To była niedziela, zjedli obiad z dziećmi, ona poszła po deser. Wróciła.
- Wyprowadzam się, mam od trzech lat kochankę, jest w ciąży, będziemy mieć dziecko – nagle usłyszeli od męża. Nie było przeprosin, tłumaczenia, żadnych słów, że mu przykro. Martyna mówi, że to był grom z jasnego nieba. I dla niej i dla dzieci.
- I to, że zjadł z nami jeszcze ten obiad, to chyba było w tym wszystkim najgorsze – dodaje Martyna. - A potem spakował walizkę i się wyniósł.
Oczywiście zadzwoniła do swojej przyjaciółki. Ta nie była za bardzo zdziwiona. Powiedziała Martynie, że wiedziała od dawna, że widziała go parę razy z tą kobietą w mieście.
- I ja nie mogłam zrozumieć, dlaczego nie powiedziała mi ani słowa. Kiedy zapytałam, odparła, że to nie jej sprawa. Że sądziła, że to krótkotrwała historia, że mu przejdzie – mówi Martyna. - Ale, jak widać, wcale mu nie przeszło. I ona też o tym wiedziała.
Więc ma do przyjaciółki zal ogromny. Że nie pisnęła ani słowa. Jakby brała udział z mężem Martyny we wspólnym spisku. A przecież Martyna mogła coś zrobić. Mogła próbować walczyć, rozmawiać z mężem, dotrzeć do tej kobiety, z nią też rozmawiać.
- Nawet gdybym miała się upokorzyć, zrobiłabym to. Bo, jak mówię, ja go kocham – mówi Martyna. - Przecież zanim zaczęli romans na dobre, byłaby jakaś szansa. Ale ja byłam nieświadoma, nigdy nie podejrzewałam go o kochankę.
Być może nic by z tego nie wyszło, być może wybrałby tamtą kobietę. Ale Martyna miałaby szansę powalczyć o swoje małżeństwo. A potem było już za późno.
- Cóż, pewnie złapała go na to dziecko. Mój były już mąż jest przystojny, dobrze zarabia, jest „dobrą partią” – mówi Martyna. - I wcale się nie dziwię, że go wybrała.
Tak, tak, wie, że to jej mąż jest głównym winowajcą. Że nie musiał jej zdradzać, nie musiał szukać dla siebie kochanki. Że był wobec niej nieuczciwy, że ją oszukiwał. Martyna nie będzie uciekać od prawdy. Ale żal do przyjaciółki pozostał. Bo przecież człowiek jest słaby, ma prawo do błędów. Gdyby jednak wówczas mogła go powstrzymać, to może teraz nie byłaby samotna.
- Więc gdyby ona nie ukryła przede mną tego romansu, mogłabym może coś zrobić – podkreśla Martyna. - Dlatego ja apeluję, jeśli uważacie się za czyjąś przyjaciółkę czy przyjaciela, to mówicie prawdę. Nawet tę bolesną.
Magdalena Gorostiza
Imię bohaterki zostało na jej prośbę zmienione.