– Gdy siedząc przy stole z rodzicami mojej dziewczyny, jej ojciec zapytał mnie, kiedy wreszcie stanę się mężczyzną i kupię sobie porządne auto, bo takim wstyd nawet stary kibel przewieźć, zrozumiałem, że albo zaraz wstanę od stołu i dojdzie do niebezpiecznej sytuacji – opowiada Adam. Jest przekonany, że ten moment zmienił jego wizję relacji damsko-męskich i pomógł odzyskać pewność siebie.
Adam niedawno skończył 30 lat. Twierdzi, że pierwszy raz od dłuższego czasu jest naprawdę szczęśliwym człowiekiem.
– Może zabrzmi to absurdalnie, zważając na mój wiek, ale większość mojego życia byłem popychadłem. I to na własne życzenie – oświadcza mężczyzna.
Tak mocne słowa w ustach młodego faceta, sprawiającego wrażenie niezwykle otwartego i pogodnego człowieka, mogą szokować. Jego historia stanowi jednak smutną opowieść o chłopaku, który przeszedł naprawdę długą drogę, zanim stał się tym, kim jest obecnie.
Radosne dziecko, smutny uczeń
Dzieciństwo to ulubiony czas Adama. Pochodzi z pięcioosobowej rodziny – ma starszego brata i młodszą siostrę. Z rodzicami zawsze miał świetny kontakt.
– Mama kupowała mi kultowy „Świat wiedzy”. Dzięki niemu mocno wkręciłem się w historię oraz geografię. Z tatą z kolei rozwiązywaliśmy krzyżówki – wspomina ze wzruszeniem Adam.
Chłopiec chłonął wiedzę do tego stopnia, że podczas wizyt w lokalnym parku, zagadywał do siedzących tam ludzi i grał z nimi w państwa-miasta.
– Aż dziw, że któraś z tych osób nie powiedziała mojej mamie – niech pani zabierze to dziecko! – zaśmiewa się.
Nadszedł czas szkoły. Adam był przekonany, że trafił do wymarzonego miejsca, gdzie będzie mógł pomnażać swoją wiedzę i rzeczywiście z nauką nigdy nie miał problemów. Gorzej z rówieśnikami.
– O ile przez pierwsze trzy klasy było w miarę spokojnie, to od czwartej w górę miałem opinię kujona i zacząłem dostawać od kumpli „bęcki” – mówi.
Zaczepki na szkolnych korytarzach, solówki po lekcjach – młody Adam musiał ciągle bronić się przed agresywnymi kolegami. Pewnego dnia, podczas wychodzenia z budynku szkoły, najsilniejsi z chuliganów złapali chłopca i wrzucili go do kontenera.
– Wtedy miarka się przebrała. Wyobraź sobie, że pół szkoły widzi cię w tak upokarzającej sytuacji i śmieje się z ciebie – irytuje się na samą myśl mężczyzna.
Z pomocą przyszedł mu starszy brat, który trenował tajski boks. Po kilu treningach Adam nauczył się bronić przed łobuzami. Niestety podczas jednej z bójek nakryła go nauczycielka, z którą miał na pieńku.
– Pani od muzyki mnie nie lubiła, ponieważ kiedyś ośmieliłem się zwrócić jej uwagę, że faworyzuje kilku uczniów, a taka opinia może cię kosztować szkolnych czasach wiele, gdyż nauczyciel zawsze ma rację. Kiedy więc złapała mnie na oddawaniu kolesiowi, który mnie mocno gnębił, o mało nie doprowadziła do wyrzucenia mnie ze szkoły – wspomina 30-latek.
Na szczęście skończyło się tylko na obniżonej ocenie ze sprawowania. Adam zrozumiał jednak, że lepiej gryźć się w język i unikać bójek.
Pokonana nieśmiałość
Czas gimnazjum i licem Adam wspomina dobrze.
– Unikałem konfliktów, jak tylko mogłem. Wolałem skupić się na pasjach, czyli pisaniu wierszy oraz piosenek – tłumaczy.
To wiek, kiedy w każdym z nas budzą się hormony. Poszukujemy więc sposobów, aby zwrócić na siebie uwagę płci przeciwnej. Ogromna nieśmiałość sprawiła, że jedyne, do czego zdolny był Adam, to wysyłanie romantycznych wierszyków swoim sympatiom poprzez komunikatory internetowe.
– Mówiły, że niezły ze mnie słodziak, ale na tym się kończyło – wyznaje nasz bohater.
Z czasem ujawniło się jego kolejne hobby – fotografia. Po maturze ukończył więc studium fotograficzne i rozpoczął pracę w zakładzie swojego wujka.
– To pewien paradoks, bo jestem typowym humanistą, który nie za bardzo siedzi w sprawach technicznych. Postanowiłem jednak nauczyć się budowy i obsługi aparatu oraz technik fotograficznych, bo bardzo fascynuje mnie idea robienia zdjęć. W ten sposób zatrzymuje się cenne dla ludzi chwile – wyjaśnia z lekką nutką romantyzmu mężczyzna.
Pracę fotografa połączył ze studiami zaocznymi z dziennikarstwa. Wkrótce został fotoreporterem lokalnej gazety, zdarzyło mu się też napisać artykuł w zastępstwie kolegi.
– Wykonując wolny zawód, musisz działać na kilka frontów, by dobrze zarobić, co mi się udało. Widziałem jednocześnie, że poza pracą i nauką nie mam żadnego życia – opowiada Adam, który postanowił założyć konto na portalu randkowym. – Inni koledzy, chodzą za rękę z dziewczynami, a ty próbujesz okiełznać nieśmiałość, edytując kolejne zdjęcia. Zacząłem więc korespondować z dziewczynami przez internet.
Nadszedł czas pierwszej randki. Umówił się na nią z Moniką. Jak twierdzi, fizycznie była jego ideałem.
– Niebieskie oczy, zgrabna figura, długie blond włosy – byłem zachwycony! – uśmiecha się na samo wspomnienie spotkania Adam.
Kiedy jednak opowiada o rozmowie z dziewczyną, uśmiech znika z jego twarzy.
– Gdy tylko otworzyła usta, zaczął się koszmar. Dla niej priorytetem były dyskoteki i ciuchy – mówi.
Mężczyzna grzecznie przeprosił, że musi wyjść i… już nie wrócił! Na szczęście tydzień później umówił się na kolejną randkę.
– Rudowłosa Kasia była wspaniałym kompanem do rozmowy. Popijając herbatę, konwersowaliśmy na temat ulubionych płyt i filmów. Wyszło, że mamy podobne zainteresowania. Ewidentnie czuć było w powietrzu chemię – opowiada Adam.
Po spotkaniu Adam postanowił odprowadzić ją na przystanek. Tam czekała na niego przykra niespodzianka.
– Zatrzymał się sportowy samochód, z którego wyjrzał jakiś gość, wołając do Kasi – „kochanie, co to za typ?!”. Ona odparła – „spokojnie, to znajomy”, po czym wsiadła do samochodu i odjechali – mówi Adam.
Fotograf miał dość i zdecydował się usunąć konto na portalu randkowym. Przeszkodziła mu w tym jednak wiadomość od tajemniczej Marleny.
– Popsuła mi plany – śmieje się mężczyzna, który ostatecznie dał się namówić na wieczorny spacer. – Zaryzykowałem, choć byłem gotów na wszystko. W opisie miała notkę, że szuka normalności w tym popieprzonym świecie. Pomyślałem – to tak, jak ja. W najgorszym przypadku mogła przecież okazać się wąsatym Henrykiem – żartuje w swoim stylu.
Marlena okazała się jednak wysoką szatynką o błękitnych oczach i uroczym uśmiechu. Swoim dowcipnym, acz refleksyjnym podejściem do świata, ujęła Adama od razu, a krótki wieczorny spacer zamienił się w całonocną podróż po mieście.
Potwór o dwóch twarzach
Adam był wniebowzięty. Wreszcie trafił na kobietę, która spełniała jego oczekiwania. Dodatkowo pozbył się przy niej nieśmiałości, co uznawał za ogromny sukces.
– Stało się to podczas pierwszego pocałunku. Odprowadzałem ją do domu, gdy nagle rzuciła – „o czymś chyba zapomniałeś” i stało się – rumieni się mężczyzna.
Potem mogło być już tylko lepiej. Wspólny wakacyjny wyjazd na Mazury, koncert U2 w Berlinie, podczas którego tańczyli w tłumie fanów.
– Jej powiększone źrenice, gdy leciało „With or Without You”. Z nieba spadł deszcz, nasze usta się spotkały, z oczu pociekły łzy – opisuje iście filmową sytuację Adam.
Po powrocie w rodzinne strony nastąpiło spotkanie z rodzicami dziewczyny. Podekscytowany Adam liczył, że nawiąże z przyszłymi teściami dobrą relację.
– Wysiedliśmy z samochodu. U progu domu rodziców Marleny stał postawny, szpakowaty facet. Na słynne polskie „dzień dobry”, odburknął tylko – „dla kogo dobry, dla tego dobry” – opowiada o pierwszym spotkaniu z tatą ukochanej.
Nie przejmując się tym, starał się zrobić na rodzicach Marleny jak najlepsze wrażenie.
– Zacząłem komplementować jej mamę, która zdawała się w tym towarzystwie jedyną przychylną mi osobą. Nagle jej ojciec rzucił – „Co za lizus! Może byś tak skupił się na swojej dziewczynie?!”.
Licząc na wsparcie ukochanej, objął ją i próbował pocałować za rękę. Reakcja dziewczyny była zaskakująca.
– Zostaw mnie! Co ty sobie myślisz?! – naskoczyła na ukochanego Marlena.
– Przytulanki kolego, to nie tutaj – dodał złośliwie ojciec dziewczyny.
Zdenerwowany całą sytuacją młody człowiek, postanowił porozmawiać z partnerką o jej niespodziewanym zachowaniu oraz o tym, jak potraktował go jej tata.
– Bądź mężczyzną i zrozum, że cały świat nie kręci się wokół ciebie. Za co mój tata miałby cię szanować?! Fotograf to nie zawód! Znajdź sobie porządną pracę, bo inaczej się rozstaniemy! – odpowiedziała mu Marlena.
– Byłem totalnie zaskoczony! Zastanawiałem się, gdzie podziała się ta urocza, elokwentna, pozytywna dziewczyna. W dodatku te przytyki do mojej pracy, podczas gdy sama była pomocą dentystyczną, dorabiającą sobie jako fotomodelka…- mówi Adam.
Był to początek serii zachowań, które sprawiły, że Adam, dotychczas poszukujący winy w sobie, zaczął otwierać się na zupełnie inne hipotezy dotyczące ich relacji.
– Oglądaliśmy razem jakiś film i poszła do toalety. Cały wieczór pikał jej telefon. Nigdy nie zaglądam do cudzych rzeczy, jednak to pikanie było tak irytujące, że sięgnąłem po jej komórkę – opowiada fotograf.
Jego oczom ukazała się lista wiadomości z portalu randkowego, na którym się poznali.
– Mieliśmy umowę, że jak oficjalnie się zwiążemy ze sobą, to usuniemy tam konto. Ona jednak nie dotrzymała słowa – podkreśla.
Po powrocie do pokoju partnerki, Adam zaczął delikatnie wypytywać o sytuację z kontem randkowym. Marlena nazwała go psycholem i urwała temat. Kiedy jednak po raz kolejny zadzwonił dzwonek powiadomienia, nie miała już wyjścia.
– A nie pomyślałeś, że zbieram nasze wiadomości, by mieć pamiątkę? – powiedziała mi, choć nie dowierzałem, słysząc, jak przychodzą jej następne sygnały zainteresowania od innych facetów – wspomina ze smutkiem Adam.
Pomimo prób ratowania związku, chłopak natrafiał na coraz większe trudności związane z zachowaniem Marleny.
– Odwiedziły nas jej koleżanki. Oglądały wspólnie zdjęcia z naszego wakacyjnego wyjazdu na Mazury. W którymś momencie Marlena wypaliła, że wyglądam jak ponton i muszę schudnąć, bo z takim facetem to wstyd pokazać się na plaży – opowiada.
Po chwili powiedziała chłopakowi, że nie wie, czemu z nim jest, bo w niczym nie przypomina jej ideału faceta – umięśnionego blondyna o niebieskozielonych oczach.
– Czy związałem się z potworem o dwóch twarzach? – myślał wówczas wrażliwiec, który nie mogąc znieść upokorzeń, wyszedł z mieszkania.
Gorzej już być nie może
Życie Adama legło w gruzach. Związek z Marleną stawał się powoli przeszłością. To jednak nie wszystko! Mężczyzna dowiedział się, że został oszukany także w sprawach zawodowych.
– Zobaczyłem na stronie dziennika, z którym współpracowałem jako fotoreporter i redaktor kilka tekstów mojego autorstwa. Pierwotnie naczelny je odrzucił, mówiąc, że są po prostu nudne, a tu widzę je opublikowane pod jego nazwiskiem. Taka zapłata za moje nadgodziny?! – opowiada z oburzeniem bohater tej historii.
Niespodziewanie zadzwoniła wtedy Marlena z pytaniem, czy nie poszedłby z nią na wesele, wszak mimo tych niesnasek, nadal jeszcze byli z Adamem parą.
– Zgodziłem się. Pomyślałem, pal licho! Upiję się, potańczę, nie będę zwracał uwagi na jej upierdliwego ojca – mówi Adam.
Tak też się stało. Para tego wieczoru bawiła się wyjątkowo dobrze, a Adam był duszą towarzystwa. Niestety, spotkanie z rodziną lubej nie mogło się obyć bez zgryźliwości taty partnerki, który robił wszystko, aby dokuczyć chłopakowi swojej córki.
– Ze mną się nie napijesz?! Dawaj tę flaszkę i polej panu – zwrócił się do Adama mężczyzna, podkładając mu nogę, gdy ten sięgnął po butelkę wódki.
– Na szczęście nic mi się nie stało. Butelka również przetrwała. Moja cierpliwość się jednak skończyła i zwróciłem mu uwagę – opowiada Adam.
O dziwo, niedoszły teść naszego bohatera się uspokoił i wszyscy usiedli wspólnie przy stole. Rozmawiali na spokojnie do momentu, gdy poruszono temat motoryzacji.
– Kiedy wreszcie staniesz się mężczyzną i kupisz sobie jakąś porządną brykę?! Tym gratem to nawet bym kibla nie przewiózł! - powiedział nagle ojciec Marleny.
Tego było już za wiele. Adam wstał od stołu, kierując na oponenta wrogie spojrzenie, po czym wpadł w szał.
– Krzyknąłem, że jeszcze raz tak się do mnie odezwie, to będzie zbierał zęby z podłogi – wspomina swoje wzburzenie na co dzień spokojny człowiek.
Z obu stron zaczęły padać groźby i mężczyźni byli gotowi do walki. Konfrontację przerwała zabawna sytuacja.
– Pierwszy raz od dłuższego czasu byłem gotów dać komuś w gębę. On ruszył w moją stronę, ale biorąc pod uwagę jego stan trzeźwości, nie za wiele zdziałał. Przewrócił się i porwał sobie spodnie – wybucha śmiechem mój rozmówca. – Oczywiście nic mu się nie stało, poza tym, że cała sala widziała jego portki. Doszedłem do wniosku, że dostał za swoje, co skwitowałem krótkim – „król jest nagi” i poszedłem zamówić sobie taksówkę.
Odnaleźć siebie
Adam nigdy więcej nie spotkał się z Marleną. Porzucił też pracę w tamtejszej gazecie, opisując jednocześnie sprawę przywłaszczenia sobie tekstów przez naczelnego na swoim blogu. Wyszło na jaw, że nie jemu jedynego wywinął taki numer. Paradoksalnie, wszystkie te sytuacje cieszą go.
– Gdyby nie te dziwne wydarzenia, nie poszedłbym na terapię i nie nauczył się asertywności – tłumaczy.
Dziś cieszy się życiem u boku narzeczonej Agaty i kontynuuje pracę w wyuczonym zawodzie. Prowadzi też warsztaty fotograficzno-podróżnicze z ukochaną, która zaraziła go pasją do zwiedzania świata.
– Moja rada jest taka, by nie szukać miłości na siłę, ta znajdzie nas sama, gdy będziemy inwestować w siebie i swoje pasje. Trzeba uczyć się mówić „nie” i unikać toksycznych ludzi. Jeśli choć przez chwilę poczujecie się poniżeni w relacji, odejdźcie z niej – mówi Adam
Elvis Strzelecki