O tym, że Adam miał przez lata kochanki, wiedziało całkiem sporo osób. Mnie ten tort nieco zadziwił, bo chyba nie byłabym w stanie tak publicznie chwalić się wspólnym życiem, wiedząc, że wiele osób zna całą prawdę o moim „wspaniałym związku”. Zadzwoniłam więc do Róży jeszcze przed świętami, kiedy wyskoczyła z tym postem. Zgodziła się pogadać, ale jak wrócą z Hiszpanii od starszej córki, bo tam spędzali Wielkanoc z nią i jej katalońskim mężem. Zadzwoniłam więc ponownie. Powiedziałam jej, że trochę z tym tortem „pojechała”, ale Róża tylko się śmiała.
- Było, minęło, nie wróci – mówi. - Zresztą sama wiesz najlepiej, jak wtedy było.
Wiem, pamiętam. Adam nie znał mojego samochodu, jeździłam z Różą śledzić jej wiarołomnego męża kilka razy. Dziwiłam się, że chce to robić, że tak sama siebie katuje. Pamiętam, jak godzinami wpatrywała się w samochód męża, stojący nocą na parkingu pod blokiem kochanki. A teraz, jakby nigdy nic, ten tort…
- Ale to ja go mam, nadal – mówi Róża. - I gdybym nie walczyła, pewnie by odszedł.
Młody, zdolny, ale bez układów
Poznali się na studiach, byli na tym samym roku na prawie. Adam był obiektem wielu westchnień, wysoki, pięknie zbudowany, przystojny brunet z niebieskimi oczami. Róża nawet nie wzdychała. Miała co prawda najlepsze ciuchy na roku, była drobna i szczupła, ale niezbyt urodziwa. Nadrabiała pewnością siebie, wyniesioną z domu. Jej ojciec był znanym adwokatem, od dawna nie praktykuje, ale do dziś jego nazwisko budzi szacunek.
- I nagle na czwartym roku Adam zaczął się koło mnie kręcić – mówi Róża. - Najpierw tak niby tylko towarzysko, potem zapraszał mnie na randki. A ja? Ja byłam w nim zakochana, jak wiele z nas. Nie sądziłam, że kiedykolwiek na mnie spojrzy.
Już nawet wtedy domyślała się, że Adamowi pewnie bardziej zależy na jej ojcu. Bo wówczas, żeby dostać się na aplikację adwokacka, trzeba było mieć naprawdę chody. Właściwie miejsca były wyłącznie dla dzieci ze starych, prawniczych rodzin. Adam był młody, zdolny, ale bez żadnych układów. Ojciec Róży mógł być dla niego przepustką do wielkiego świata. Otworzyć drzwi do zarabiania prawdziwych pieniędzy.
- Ale mnie to nie przeszkadzało. Byłam zauroczona. Zaczęliśmy ze sobą chodzić, a potem sypiać – opowiada Róża. - Miałam wrażenie, że bardzo chce, żebym szybko zaszła w ciążę. Wtedy od ręki byłby moim mężem, bo tak się wówczas sprawy honorowo załatwiało.
Nie zaszła, ale i tak się pobrali. Matka Róży była zachwycona urodą zięcia, ojciec pomógł dzieciom dostać się na aplikacje. Róża nie chciała być adwokatem, wybrała notariat.
- Wtedy wszyscy się śmiali z biednych notariuszy – wspomina Róża. - A potem wszyscy nam zazdrościli, jak się sprywatyzowaliśmy.
Pani Basia mówiła o kochankach
Adam zaczął pracę w kancelarii teścia. Na świat przyszły dwie córki. Zycie się toczyło, ale przystojny zięć zaczął się nudzić mało atrakcyjną żoną. W kancelarii przewijały się stażystki, aplikantki.
- Ciągle miał z jakąś romans – mówi Róża. - Zakochiwał się co chwila. Ja musiałam doprowadzać go do porządku.
Ojciec milczał jak grób, ale pani Basia, wieloletnia sekretarka z kancelarii, zawsze Różę informowała, gdy pojawiało się zagrożenie. Róża dobrze wiedział z kim Adam obecnie sypia. Śledziła męża, szpiegowała. Jeśli kochanka była mężatką, informowała o romansie jej drugą połówkę.
- Czasami udawało się cudzymi rękoma problem załatwić. Podpowiadałam, gdzie bywają, jak ich namierzyć – mówi Róża. - Raz tylko wparowałam na randkę do hotelu z mężem kochanki. Zrobiliśmy dobrą jazdę. Ale to było jednak upokarzające.
Podobnie jak siedzenie nocami w samochodzie, nerwowy skurcz, za każdym razem, kiedy dzwonił do Adama telefon. Ile mogło być tych kobiet? Tego dziś Róża nie zliczy. Podobnie jak swoich łez i awantur.
- Miał też romans z pielęgniarką, po tym jak leżał kilka dni w szpitalu. I ten najgorszy, z młodą prokuratorką, wtedy chciał odejść ode mnie, chyba naprawdę się zakochał – mówi Róża. - To były dramatyczne chwile. Ona była wolna, po rozwodzie. Adam nie wie, ale wtedy poprosiłam ojca o pomoc. Podziałało, pewnie jakiś przełożony przemówił jej do rozsądku. Była młoda i zdolna, chciała robić karierę.
Ten okres Róża wspomina najgorzej. Adam był gotów wynieść się z domu. Nie pozwoliła.
- Płakałam, błagałam, groziłam – mówi Róża. - Były ciche dni albo awantury. Ale jednak został.
Dlaczego nigdy się nie wyprowadził? Róża mówi, że z jednej strony pochlebiała mu jej walka o niego, z drugiej, pewnie jest w głębi ducha tchórzem.
- Ale czasami myślę, że bardziej to pierwsze. Że córka wielkiego prawnika, z dobrej, bogatej rodziny, tak o niego zabiega – mówi Róża. - Wiem, że zawsze miał w stosunku do nas kompleksy.
Ona się czuje wygrana
Kiedy pytam ją, czemu to ona nie odeszła, po co to wszystko znosiła?, mówi, że jestem jednak naiwna. A co ona by ze sobą sama zrobiła? Dzieci wyszły z domu, niebawem czeka ją emerytura. A tak ma przystojnego, wpływowego męża. Dobrze im się wiedzie, Adam od lat nie miał nikogo. Więc Róża czuje się wygrana. A co by jej dało, żeby była wolna?
- Brak upokorzeń? Zachowanie twarzy? - pytam i dodaję, że przecież jest niezależna.
- Życie jest bardziej skomplikowane niż się wydaje – mówi Róża. - Zobacz, większość znajomych wie o Adamie i jego zdradach, a i tak lajkują ten tort na fejsie. No wiem, wiem, że ty lajka nie dałaś.
Magdalena Gorostiza
Imiona i niektóre szczegóły zostały zmienione.