- Mnie też było ciężko, jak widziałam, że ona wyciąga go na wyjazdy na święta, a ja siedziałam sama z matką – mówi Monika. - Żyło jej się dostatnio, a że ostatnie lata musiała zająć się ojcem, no cóż, wiedziała, że jest od niej starszy.
Rozstanie, ale nie do końca
Monika mówi, że przeczytała artykuł o Teresie, która skarży się na pasierba, że ojcem chorym, się nie opiekował, a teraz chce swojego spadku.
- To był impuls, żeby do pani zadzwonić i pokazać drugą stronę – mówi. - Bo ja też nie zrezygnuję ze swoich pieniędzy.
Tu przeczytacie historię Teresy: https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/najpierw-dziekowal-mi-za-opieke-nad-ojcem-teraz-chce-mnie-ograbic/6mxfp5c,30bc1058
Monika opowiada o swoim dzieciństwie. Rodzice się rozstali, kiedy miała 8 lat. Ale tak naprawdę to było dziwne rozstanie. Nie mogli się dogadać, ciągle były awantury.
- I ojciec wyprowadził się z domu, kupił sobie niewielkie mieszkanie - mówi Monika. - Co niedzielę przychodził jednak na obiad, miał ze mną stały kontakt. Odbierał mnie często ze szkoły, czasami zabierał do siebie.
Święta też spędzali razem. Ojciec przychodził do nich do domu. Więc rodzice byli niby osobno, ale tak nie do końca. Monika wierzyła, że ojciec wróci kiedyś do matki.
Wszystko się zmieniło, kiedy poznał Alinę. Była od niego aż o dwanaście lat młodsza. Widać było, że sytuacja się zmienia. Skończyły się niedzielne obiady, rzadziej po Monikę przyjeżdżał. W końcu wystąpił o rozwód.
- Wiedziałam, że to koniec – opowiada Monika. - Zmienił się kompletnie. Niby nadal się mną zajmował, ale już inaczej. Tamta kobieta stała się priorytetem.
Ojciec zawsze dobrze zarabiał, zostawił dom Monice i matce, zrzekł się na rzecz córki swojej części. Płacił wysokie alimenty. Ale Monika tęskniła za jego obecnością. Tymczasem on ożenił się z Aliną. Sytuacja zmieniła się diametralnie.
Dorabiali się niby razem, ale to były jego pieniądze
Już po ślubie kupili nowe mieszkanie w starej kamienicy. Ojciec zrobił z niego cacuszko.
- Ona bardzo chciała mieć dom, ale ojciec nie. No więc, żeby spełnić jej kaprys, kupił jej pod miastem siedlisko – mówi Monika. - Bo ona „dusiła się latem w mieście”.
Też zrobili tam remont, ojciec miał świetny gust i był niesamowitym pedantem. Siedlisko zamienił w bajkową przestrzeń. Monika też tam bywała, ale raczej rzadko. Nie przepadała za macochą. Bo Alina nie ukrywała, że córka męża jest dla niej tylko kłopotliwym towarzystwem. Dlatego Alina zawsze wyciągała męża na świąteczne wyjazdy. Jeździli po całym świecie. Monika z matką spędzały ten czas z dziadkami, skończyły się wizyty ojca, skończyły się wspólne kolacje.
- Ona była zwyczajnie zazdrosna – mówi Monika. - Choć miała przecież wszystko. To był niby ich wspólny majątek, ale kupowany za pieniądze ojca.
Przyrodniego rodzeństwa nie miała. Nie wie, jaki był tego powód, czy to ojciec więcej dzieci nie chciał, czy Alina nie chciała być matką. Monika cały czas utrzymywała kontakty z ojcem, ale nie były już takie zażyle, jak przed jego małżeństwem.
Dziadkiem bywał z przypadku
Czas leciał, Monika wyszła za mąż. Dostała od ojca mieszkanie i samochód. Urodziła dwójkę dzieci. Liczyła na większy kontakt z ojcem.
- Ale on był dziadkiem z doskoku. Nawet do tego siedliska nie bardzo mogłam przyjechać z dziećmi – mówi Monika. - Alina się krzywiła, że bałaganią, że boli ja głowa od tych wrzasków.
Święta dalej były bez dziadka, bo Alina nie puściłaby ojca samego choćby na kilka godzin. Monika nie mogła przecież zapraszać matki i ojca z żoną. Podobnie było z urodzinami dzieci.
- Chora sytuacja, oni przychodzili w inne dni, wpadali zawsze jak po ogień – mówi Monika. - Widać było, że Alina nie znosi tych spotkań. Nie wiem, ile osób żyje w takich skomplikowanych relacjach, ale ja dobrze wiem, że to jest i smutne i niełatwe.
Nie pomagałam jej podczas choroby ojca
Ojciec Moniki zmarł niedawno. Chorował przez trzy lata. To prawda, że to Alina się nim zajmowała, ale Monika nie pomagała z premedytacją.
- Ona była w końcu jego żoną, to był głównie jej obowiązek – opowiada Monika. - Ja ojca odwiedzałam, ale to Alina musiała sama załatwiać wszystkie sprawy. Na tym polega małżeństwo.
Kiedy ojciec zmarł, Alina poprosiła Monikę, żeby zrzekła się części spadku. Bo przecież Monika i tak dużo dostała, a choroba ojca pochłonęła praktycznie całe oszczędności, zostało tylko mieszkanie i siedlisko.
- I powiedziała mi, że nie ma mnie jak spłacić, bo nie ma już żadnej gotówki – mówi Monika. - Tylko co mnie to obchodzi? To był mój ojciec i spadek po nim mi się zwyczajnie należy.
Obliczyła, że mieszkanie jest warte około 800 tysięcy złotych, samo siedlisko, które dziś jest w modnej podmiejskiej dzielnicy, co najmniej 600 tysięcy złotych,
- Jedna czwarta należy do mnie, to około 350 tysięcy złotych – mówi Monika. - Byłabym głupia, gdybym jej dała takie pieniądze w prezencie. I tak jej sporo zostanie, a ja mam komu dawać, bo mam dzieci. I to był w końcu mój ojciec.
Powiedziała macosze, żeby sprzedała, albo mieszkanie, albo siedlisko i wówczas się rozliczą. Rozumie, że Alina nie ma pieniędzy na koncie, Monika spokojnie poczeka, sama też się może sprzedażą zająć.
- Nie mam wobec Aliny żadnych sentymentów – mówi. - Zabrała mi ojca, a dzieciom dziadka. Niech teraz płaci.
Magdalena Gorostiza
Imiona zostały zmienione