Obydwoje po przejściach
Kiedy Alina poznała Marka, obydwoje byli po przejściach. Ona po rozwodzie z mężem lekkoduchem, on po rozstaniu z żoną, która wydrenowała jego portfel. Marek od zawsze miał głowę do biznesu, więc od młodości prowadził swoje firmy.
- Dobrze prosperujące firmy, co ważne – podkreśla Alina. I dodaje, że jej partner jest człowiekiem bardzo zamożnym.
Ale kiedy się poznali, Marek zaczynał znowu praktycznie od zera. Rozwód pozbawił go jego dawnej firmy, podział majątku z żoną sprawił, że trzeba było zaczynać nową działalność. Była żona została ze sporym kapitałem i dwójką dzieci. Które Marek bardzo kocha i niczego im nie szczędzi.
Były mąż Aliny była artystą, nie przejmował się za bardzo codziennymi troskami, żył dniem obecnym, jak wpadały pieniądze za chałtury, to się bawili. Jak był gorszy okres, to Alina musiała się zastanawiać, jak utrzymać siebie, męża i małe dziecko.
- Miałam dosyć, to co było fajne, kiedy byliśmy w związku przed ślubem, okazało się na dłuższą metę nie do przyjęcia – mówi Alina. - Rozstałam się z mężem i zostałam sama z kilkuletnią córką.
Wróciła do matki i tam zamieszkała. W małym mieszkanku było ciasno, ale Alina nie miała innego wyjścia.
Nie chcę dzieciom fundować macochy
Szukała nowej pracy i tak poznała Marka. On był właśnie na etapie zakładania nowej firmy. Bardzo się zaangażowała, bo projekt jej się spodobał. Potem okazało się, że mają ze sobą wiele wspólnego.
- Zostaliśmy parą. Ale ja pracowałam, tak jak przedtem, tyrałam wręcz, żeby firma szła do przodu, Marek to bardzo sobie cenił – opowiada Alina. - Mieszkaliśmy jednak wtedy osobno, ja miałam małe dziecko, on był świeżo po rozwodzie.
Czas leciał, dzieci podrosły. Wtedy Marek kupił dom na obrzeżach miasta. Zaproponował Alinie wspólne zamieszkanie. Jej córka właśnie zdawała maturę. Alina uznała, że może już ją zostawić z babcią, córka była zadowolona. Szła na studia i miała po latach własny pokój do dyspozycji.
- Przyjeżdżała do nas, bo z Markiem ma do dziś dobry układ – podkreśla Alina. - Mnie zaś do obowiązków doszło dbanie o dom. Ale układało nam się cudownie, a ja, naiwna, myślałam, że będzie tak zawsze.
Marek kategorycznie zapowiedział, że ślubu brać nie będą, bo jego dzieci i tak Alinę ledwie tolerują. I choć były już też dorosłe, zapowiedział, że nie sprawi im macochy. Zresztą, po co im ślub.
Na najniższej krajowej
Alina pracowała na najniższej pensji, bo Marek podkreślał, że nie ma co płacić wysokich podatków i oddawać haraczu na ZUS. Godziła się na to, bo przecież utrzymywał dom, ona teoretycznie mogła odkładać prawie całą pensje na konto. Tak jej zawsze mówił.
- Ale to była tylko teoria, bo przecież nie łożył na moją córkę, ja musiałam jej pomagać. Utrzymać ją na studiach, potem wyjechała do Warszawy – opowiada Alina. - Faktem jest, że mieszka w mieszkaniu Marka do dziś, nie płaci mu za najem, tylko opłaca media i czynsz do wspólnoty. Jednak trochę minęło, zanim stanęła na własne nogi.
Z marnej pensji Alina musiała kupować sobie sama kosmetyki i ubrania. Marek niechętnie sięgał do portfela, gdy w grę wchodziły podobne wydatki. Sam sobie nigdy niczego nie żałował, ale uważał, że skoro i tak płaci za wszystko, Alina musi na swoje potrzeby pieniądze z pensji wygospodarować.
- Więc choć próbowałam coś uzbierać, niewiele jednak tych pieniędzy na oszczędzanie zostawało – mówi smutno Alina. - Tyle, że byłam w sumie bez wyobraźni, bo nie brałam pod uwagę faktu, że z kiepskiej pensji będzie kiepska emerytura. Nie sądziłam jednak wówczas, że kiedykolwiek będę miała z pieniędzmi jakikolwiek kłopot.
Możesz się zabierać, jak ci się nie podobała
Żyli praktycznie jak małżeństwo, tyle, że bez ślubu. Alina miała na głowie pracę i cały dom. Marek zawsze był wymagający, uwielbia porządek i dobre jedzenie. Uważa, że wszystko mu się należy, bo to Alina ma korzyści z ich związku.
- Mówiłam mu czasami, że jestem zmęczona, że trzeba by było kogoś do pomocy – skarży się Alina. - On był zdania, że jeśli chce gosposię, mogę płacić jej ze swoich pieniędzy. Tylko nie bardzo miałam z czego. Cały czas dźwigałam więc wszystko na swoich barkach. I tak jest do dziś.
Dwa lata temu Alina przeszła na emeryturę. Pieniądze dostaje wręcz śmieszne. W firmie już nie pracuje. Została w domu i czuje się jak służąca Marka.
- Kiedyś decydowaliśmy o rożnych sprawach wspólnie, teraz on mnie od wszystkiego odsunął – mówi. - Twierdzi, że firma potrzebuje „młodego ducha” i nowego spojrzenia na rynek. I z tym „młodym duchem” właśnie się związał. To kobieta młodsza od niego o ponad 20 lat.
Alina wie, że spotkał ja na targach. Zamotała mu w głowie, że firma potrzebuje mediów społecznościowych, a ona jest właśnie od nich specjalistką. Marek podpisał umowę. Potem coraz częściej jeździł na konsultacje. Niektóre trwały do późnej nocy i Alina domyśliła się, że ma romans z kobietą od PR.
- Powiedziałam, że wiem, że to nie w porządku – mówi Alina. - Usłyszałam, że jak mi się coś nie podoba, to mogę się zabierać. Tylko gdzie i jak mam się zabrać, skoro niczego nie mam po tylu latach związku?
Byłam głupia i naiwna
Alina może by i poszła, bo cierpi jej duma. Ale za swoją emeryturę niczego nie wynajmie. W dawnym mieszkaniu mamy zamieszkał jej brat. Spłacił Alinę po śmierci matki, ale te pieniądze też poszły dla córki. Alina więc tak naprawdę nie ma praktycznie niczego.
- Więc kiedy przyjaciółka zapytała, dlaczego nie odejdę, stwierdziłam, że ta moja inwestycja w związek z Markiem była kompletnie chybiona – wzdycha kobieta ciężko. - Nie tylko ja jestem uwikłana w zależność od niego, jak mówiłam moja córka mieszka w jego mieszkaniu. Gdybym odeszła, obie byłybyśmy na lodzie.
Alina zgryza więc zęby i robi swoje. Udaje, że Marek nie ma żadnej kochanki, że ich związek jest taki, jaki był kiedyś. On wraca do domu, zjada obiad, rozmawiają, jakby wszystko było w porządku. Do tamtej rozmowy o tamtej kobiecie już nigdy nie wrócili.
- Ale chcę, żebyś o tym napisała, ku przestrodze, bo dziś jest moda na związki partnerskie – mówi mi Alina. - Dla mnie jest za późno, ale może przeczyta to jakaś młoda kobieta, która chce wejść w podobny układ. Niech ma świadomość, że nie warto. Że albo umie o siebie zadbać, albo niech wychodzi za mąż. Bo inaczej, może kiedyś tak jak ja, obudzić się ze świadomością, że była naiwna i głupia.