Rysiek zadzwonił do mnie i powiedział, że chce, żebym opisała jego historię. Bo piszę wyłącznie o kobietach, on artykuły moje czyta, ale brakuje mu drugiej strony. Więc chce pokazać, że faceci też mają uczucia, słabości, wątpliwości. Bo w życiu nic nie jest tak proste, jak się wydaje.
Taki zwyczajne, codzienne życie
- Miałem poukładane życie. Od 10 lat razem z Moniką tworzyliśmy udane małżeństwo, którego owocem jest dwoje dzieci. Obydwoje mamy dobrą pracę, wiedzie nam się nieźle - opowiada Rysiek. - Ale z drugiej strony zaczyna się znużenie. Dom, praca, dzieci, niedzielny obiad u teściów. I żona, którą znasz prawie z piaskownicy.
Z Moniką znali się od szkoły podstawowej. Nie uczęszczali do tej samej klasy, ale do równoległych. Mieszkali niedaleko. Często razem wracali z lekcji do domu. Śmiali się, rozmawiali o wszystkim i o niczym, przyjaźnili się.
Kiedy poszli do średnich szkół, kontakt się urwał, ale nie na długo. Po dwóch latach zaczęli spotykać się znowu spotykać. Już tak bardziej na poważnie. Razem przygotowywali się do matury. Po zdaniu egzaminu dojrzałości, zrobili szkoły pomaturalne. Nie pochodzili z bardzo bogatych rodzin, więc trzeba było szybko znaleźć zawód i iść do pracy.
Rysiek odnalazł się w swojej pracy. Jest świetnym fachowcem, awansował. Dostawał ciągle nowe propozycje. W ostatnim miejscu pracy był szefem całego działu.
W żółtych płomieniach liści
- Pewnego lipcowego dnia do mojego biura, wszedł mój przełożony razem z drobną blondynką o wielkich niebieskich oczach i powiedział: Pani Doroto, to jest najfajniejszy człowiek w naszym zespole. Oddaję panią w jego ręce. No i wyszło z tego, że przewidział pewne rzeczy - opowiada Rysiek.
Dorota była od niego młodsza o kilka lat. Miała męża i dwuletnią córeczkę. Od samego początku pomiędzy nimi zaiskrzyło. Opowiadali sobie o swoich rodzinach, chwalili się dziećmi. Czasami opowiadali o współmałżonkach. Zwracali się do siebie coraz cieplej, czasem on ją niechcący dotknął, albo ona spojrzała mu czule w oczy. Ale dopiero październikowe babie lato sprawiło, że chcieli pójść znacznie dalej.
- Pogoda była tak, jak dziś. Może dlatego do pani zadzwoniłem – mówi mi Rysiek. - Bo wszystko mi się znowu przypomniało.
Któregoś pięknego dnia, zaproponował Dorocie podwózkę do domu. Chętnie się zgodziła. Zadzwonili obydwoje do swoich małżonków, że wrócą trochę później. Wyjechał za miasto, stanął w pobliskim lesie. Chcieli pospacerować wśród kolorowych liści. Wtedy po raz pierwszy ją pocałował
Gdzie ty tam i ja
- Na następny raz umówiliśmy się już konkretnie na określony termin. To była właściwie nasza pierwsza randka i na pocałunku się nie skończyła - opowiada Janusz
Okres zauroczenia sobą trwał. Każdą nadarzającą się okazję wykorzystywali do spotkań.
- Zdawałem sobie sprawę z tego, że krzywdziłem swoją rodzinę, wiedziałem, że Dorota krzywdziła swoją, ale chęć bycia z nią była silniejsza niż wyrzuty sumienia – mówi Rysiek. - I pewnie dalej by tak było, gdyby nie zaskakująca niespodzianka.
On, ona i ten trzeci
Podwójne życie Ryśka, trwałoby dłużej, gdyby nie okazało się, że Dorota prowadzi je potrójnie. Jego konkurentem okazał się nie tylko jej mąż, ale ich wspólny kolega z pracy.
- Dopiero wtedy zrozumiałem, jaki byłem głupi – mówi Rysiek. - Wierzyłem, że łączy nas coś specjalnego, tymczasem ona zwyczajnie lubiła facetów.
Zaczął unikać więc spotkań, chociaż Dorota nalegała. Potem odpuściła, ale on i tak musiał ją widywać. Coraz bardziej niechętnie jeździł do pracy i czuł, że zaniedbuje trochę swoje obowiązki.
Muszę coś zrobić
- Musiałem coś zrobić, bo wiedziałem, że sam sobie nie poradzę. Widziałem ją codziennie i chociaż nie umawialiśmy się już na randki, to ona była obok. Słyszałem jej głos i czułem jej zapach. To było nie do zniesienia - opowiada mój rozmówca. - Z jednej strony czułem się oszukany i zraniony, z drugiej nadal była dla mnie pociągająca.
Miał o to do siebie pretensje. Że nie może uwolnić się od tej obsesji, choć kochanka zrobiła go mówić kolokwialnie „w balona”.
Kiedy więc dostał z konkurencyjnej firmy telefon, czy nie jest zainteresowany podjęciem u nich pracy na takim samym stanowisku, ale za większe pieniądze, zgodził się bez zastanowienia. Odszedł, zostawiając za sobą niezbyt fortunny romans.
To moja żona jest niezwykła
Zmiana otoczenia dobrze Ryśkowi zrobiła. Przeżyty romans skłonił do refleksji.
- Pyta pani, czy żałuję?... to nie jest takie proste. Mam wyrzuty sumienia, że zdradzałem swoją żonę, ale ten romans mnie czegoś nauczył. Pokazał mi, że nie wszystko co złoto, to się świeci – mówi Rysiek. - Spojrzałem też inaczej na swoją żonę. Nagle doceniłem, że nie jest taka, jak Dorota.
Zaczął inaczej widzieć Monikę. Jej oddanie dzieciom, lojalność, uczciwość, rzetelność. Wie, że żona go nigdy by nie zdradziła, bo brzydzi się kłamstwem i oszustwem. Wie, że gdyby się dowiedziała o jego romansie, wybaczyć byłoby jej trudno.
- Szczerze? Dziś wiem, że to moja żona jest kobietą niezwykłą. Ale wolałbym dojść do takich wniosków bez tego fatalnego romansu. Wolałbym nie mieć tej zdrady na sumieniu, bo wbrew obiegowym opiniom, po facetach wcale takie rzeczy nie spływają, jak woda po kaczce – dodaje Rysiek. - Ale może moja historia nauczy czegoś innych facetów. Że nie warto iść za ślepym zauroczeniem i kłaść na szali udanego małżeństwa.
Magdalena Gorostiza
Imiona na prośbę mojego rozmówcy zostały zmienione