Odkąd się ożeniłem, święta były inne
Święta wśród bliskich - ta zasada była zawsze przez moją rodzinę przestrzegana. Nikt nie mógł zostać sam w czasie wigilii i Świąt Bożego Narodzenia. Na wigilijnym stole zawsze stało rezerwowe nakrycie dla niespodziewanego gościa. Atmosfera tych spotkań była również świąteczna. Mrugające wesoło lampki na choince, wspólne śpiewanie kolęd, wręczanie sobie świątecznych prezentów. Przy wigilijnym stole spotykały się trzy pokolenia. Dziadkowie, rodzice i my, dzieci. Jest nas trójka rodzeństwa, ja i dwie starsze ode mnie siostry. Kiedy założyłem swoją rodzinę, siostry miały już dzieci. Swoich szwagrów znałem bardzo dobrze, ponieważ wszyscy uczyliśmy się w tej samej szkole podstawowej. Moja żona była spoza "układu" - pochodziła z małej wioski, leżącej na wschodnich krańcach Polski.
Od chwili pojawienia się w naszej rodzinie Kazi, czyli mojej żony, święta stały się inne. Siostry, szczególnie ta najstarsza, upatrzyły sobie Kazię za ofiarę. Nie mogłem zrozumieć dlaczego. Obie były nauczycielkami, skończyły wyższe studia, były w podobnym wieku. Kazia uczyła matematyki i fizyki, siostra języka polskiego. Kazia była neutralna politycznie i nie reagowała na zaczepki mojego ojca. Ojcu nie podobało się to, że mój teść działał w swoim okręgu, jako działacz pewnej chłopskiej partii. Teściowi tego nigdy nie powiedział, ale Kazi często wbijał szpilę.
Każde z nas coś przynosiło na wigilijny stół do rodziców. A to jakąś nową sałatkę ze śledzi, albo nową odmianę sernika. Na jedną z wieczerzy Kazia przygotowała faszerowanego pstrąga. Wszyscy się zajadali. Moja siostra zapytała, kto robił. Kazia bez namysłu odpowiedziała - Piotrek. Siostra zjadła dwie porcje, mówiąc na koniec - pyszna, Zapytałem ją - a co byś powiedziała, gdyby Kazia to robiła? Pewnie, że za mało doprawione.
Nikt nie lubi mojej żony
Kiedyś nawet specjalnie kilka dni przed wigilią pojechałem zapytać ojca i siostrę o co im właściwie chodzi. Dlaczego uwzięli się na Kazię i wytykają jej różne, mało istotne rzeczy, właśnie podczas wigilii. Ojciec odpowiedział prosto z mostu, że nie lubi Kazi, a siostra stwierdziła, że stać mnie było na ładniejszą i lepszą żonę.
Wtedy po raz pierwszy nie poszliśmy na wigilię do moich rodziców. Pojechaliśmy na wieś do teściów. Wtedy już było za późno, żeby gdziekolwiek wyjechać na święta, ale przyrzekliśmy sobie, że od następnego roku, kończymy ze świętami w domu. Zawsze coś było nie tak. A to, że kolor włosów Kazia ma nieodpowiedni, a to, że wygląda jak wieszak. Moja żona nie dawała się sprowokować, wszystkie uwagi zamieniała w żart. Dopiero kiedy wracaliśmy do domu, czasem odreagowywała szlochając w poduszkę.
Przed następną wigilią, poinformowaliśmy wszystkich, że święta spędzamy w Zakopanem. Starsza siostra wytknęła mi egoizm i nie omieszkała skomentować, że to pewnie pomysł mojej mądrej żony. Nic nie tłumaczyłem, bo nie było sensu. W hotelu również była uroczysta kolacja. Nikt nikogo nie obrażał. Nikt nie rozmawiał o polityce. Była choinka i kolędy. Najszczęśliwsze były nasze dzieci. Nikt ich nie pytał o postępy w nauce i nie zmuszał do jedzenia smażonego karpia, którego nie lubiły. Od tamtej pory, wyjeżdżamy co roku na święta, zawsze w coraz to inne miejsca.
Piotr
Święta to stres
Od wielu lat święta, takie jak Boże Narodzenie, znajdują się na liście najbardziej stresujących wydarzeń w życiu. Opublikowali ją na łamach pisma „Journal of Psychosomatic Research” w 1967 roku dwaj amerykańscy psychiatrzy Thomas H. Holmes i Richard H. Rahe. Święta umieszczono na przedostatnim, 42. miejscu. Zamiast więc magii, wiele osób denerwuje się na samą myśl o zbliżających się świętach. Dlaczego tak się dzieje?
„Święta nie są pojedynczym dniem, a tak naprawdę całym procesem, zaczynającym się, gdy tylko mózg zauważy pierwsze oznaki „świątecznej atmosfery”. Czyli już na przełomie października i listopada. Pojawiające się światełka, świąteczne reklamy i odpowiednia muzyka, wprowadzają nastrój i wysyłają informację do mózgu, że należy przygotować się na wysiłek. Odpowiednia pobudzenie do wykonania tego zdania zapewnia wyrzut adrenaliny. Dzięki temu człowiek na krótki okres staje się bardziej efektywny. To z kolei przygotowuje organizm do punktu kulminacyjnego, czyli świąt i wyrzutu oksytocyny – hormonu więzi. Naturalnym zjawiskiem występującym po wyrzucie endorfin jest tymczasowe obniżenie nastroju.
Dyskomfort potęgowany jest dodatkowo przez wszechobecną presję czasu, zakupów, sprzątania, a także nieuniknione zmęczenie. Potencjalne źródło szczęścia, zmienia się w źródło stresu i frustracji, co dodatkowo wzmacnia aktywacja osi kary w układzie kary i nagrody.” - czytamy na stronie https://experyment.gdynia.pl/.
Naukowcy z SWPS w Warszawie tłumacza, dlaczego tak się dzieje: "Polacy mają ograniczone zaufanie do obcych, za to niemal bezwarunkowo (98 proc.) ufają rodzinie – wynika z badań „Zaufanie społeczne” przeprowadzonych przez CBOS w 2016 roku. Ufamy, ale się kłócimy, szczególnie przy świątecznym stole. Dzielą nas poglądy polityczne, styl życia, oczekiwania, zapatrywania religijne. Denerwują pytania babć i dziadków („Kiedy się wreszcie ustatkujesz?”) czy przesadna troska rodziców („Ciągle nie masz tej podwyżki?”) manifestowana na rodzinnym forum. Często wymiana zdań kończy się kłótnią, zwłaszcza gdy oponenci ulegają efektowi fałszywej powszechności. Wydaje się nam, że nasze poglądy podziela większość osób, a już zwłaszcza najbliżsi, i że przy stole będą nam potakiwać, a nie afiszować się z odmiennym światopoglądem.
Ważne, aby zawczasu przemyśleć swoje reakcje na drażliwe pytania. Zamiast reagować złością, zdobyć się na szczerość – na przykład wytłumaczyć rozmówcy, dlaczego zamążpójście jest w tym momencie niemożliwe. W trakcie dyskusji nie dążyć do konfrontacji i najlepiej unikać tzw. dyżurnych tematów. Listę tematów zakazanych można ustalić z rodziną jeszcze przed świętami.”
Coraz więcej osób nie chce świąt z rodziną
Co jednak, kiedy się nie da? Kiedy i tak wiadomo, że dojdzie do konfliktów, padną niezręczne pytania, będą wzajemne docinki?
„Niektóre osoby decydują się po prostu nie jechać do rodziny na Święta i przeżyć je po swojemu. Czasem dzieje się tak dlatego, że z góry wiemy, że pobyt w rodzinnym gronie dostarczy nam wielu stresu.Czasem najbliższe osoby odeszły, albo nie utrzymujemy z nimi kontaktu. Niektóre osoby doświadczają wtedy poczucia winy, że „święta nie są takie, jakie powinny być”. I to jest dobry moment, aby zadać sobie pytanie, jakie chcemy, aby były? Jakie wartości są dla nas ważne, w jaki sposób lubimy spędzać czas, kiedy czujemy się najlepiej?” - pisze psycholog Ewa Gierasimiuk.
Jak się okazuje, coraz więcej Polaków nie chce spędzać świąt w gronie rodzinnym. Z opublikowanego w listopadzie 2023 roku badania Amazona we współpracy z Instytutem Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS, wynika jasno, że choć Polacy w kwestii Świąt nadal są tradycjonalistami i aż 64 proc. Polaków ubiegłoroczne Święta Bożego Narodzenia spędziło tradycyjnie w domu, w otoczeniu rodziny, to w tym roku o Świętach w dużym gronie rodzinnym marzy z kolei tylko 30 proc. Badanych. Coraz więcej osób chciałoby spędzić je z dala od domu, w ciepłych krajach, na plaży lub w górach (26 proc.). O wyjeździe za granicę marzą głównie przedstawiciele Generacji X1 (22 proc.) oraz kobiety (20 proc).
https://intoself.pl/2023/12/jak-przezyc-swieta-z-rodzina/