Dwa konta, jasny podział obowiązków
Bartosz jest dziesięć lat po ślubie, ma 8-letnią córeczkę. Oboje z żona pracują, mają swoje mieszkanie, za które spłacają kredyt. On zarabia mniej więc półtora razy tyle, co żona.
- Mamy jasny podział ról – wyjaśnia. - Żona ze swojej kasy utrzymuje dom, z mojej spłacamy kredyt i odkładamy pieniądze na ekstra wydatki. Na wakacje, na samochody, na remonty.
Każde z nich samo kupuje sobie ubrania, Bartosz chce, żeby ubrania dziecka finansowała żona. Obydwoje nieźle zarabiają, tyle tylko, że zdaniem Bartosza, żona ma zbyt lekką rękę do wydawania pieniędzy.
- Marnuje dużo na jedzenie, kupuje za dużo, nie sprawdza dat ważności – wylicza Bartosz. - Niestety, sporo jedzenia wyrzucamy, co bardzo mnie boli. Uważam, że to straszne.
I to jest jeden z powodów do kłótni. W tle są poglądy Bartosza, ale też pieniądze. Wyrzucane do śmietnika, jak te przeterminowane produkty. Bartosz wypomina wówczas żonie, że mogłaby zaoszczędzić. Ona tłumaczy się brakiem czasu i tym, że trudno wszystko wyliczyć. Ale przez jakiś czas stara się ograniczać w zakupach, potem niestety wszystko wraca do normy.
Drugi punt zapalny to święta, kiedy żona prosi Bartosza, aby dołożył się do wydatków. Uważa, że to taki okres, kiedy mąż powinien ją finansowo wspomóc. Bartosz jest natomiast zdania, że żona zawczasu powinna zacząć na święta oszczędzać.
- Nie znoszę, kiedy żona prosi mnie o kasę – mówi Bartosz. - Jest klarowny podział, kto za co płaci. I tego się mamy trzymać, żeby domowe finanse były w ryzach.
Nie zostawię pieniędzy synowej
Marek i Ewa to małżeństwo z długim stażem. Ich finansowa sytuacja jest dobra, choć obydwoje są na emeryturze. Oprócz oszczędności, dochodu pasywnego, mają kilka nieruchomości, które mogą zawsze upłynnić. Jeśli tego nie zrobią, dostanie je ich jedyny syn w spadku. Ewa chce jeszcze jak najwięcej z życia korzystać, Marek jest zachowawczy, boi się rożnych kryzysów. Ewa chce wydawać, Marek zaciskać pasa.
- A nie ma takiej potrzeby – mówi Ewa, - bo powodzi nam się dobrze. I tak naprawdę pieniądze są jedynym powodem naszych domowych kłótni.
Ewa uwielbia wyjazdy do SPA, chce korzystać z masaży, wizyt u kosmetyczki. Marek za każdym razem się krzywi, nie lubi, kiedy żona wydaje, jego zdaniem na „zbytki”. Nie znosi, kiedy żona wychodzi na zakupy, nie widzi potrzeby, by kobieta 60 plus ciągle kupowała nowe ubrania, choć Ewie sprawia to przyjemność. Ewa tłumaczy mężowi, że „trumna kieszeni nie ma”, że teraz jest ten czas, kiedy ona chce ze swojej ciężkiej pracy korzystać. Marek uważa, że powinni jak najwięcej zostawić synowi. Ewa nie widzi takiego powodu.
- Nam nikt niczego nie dał – wyjaśnia. - Poza tym z moich pieniędzy będzie korzystać też synowa, której serdecznie nie znoszę. Dlatego wolę je na siebie wydać.
Jestem ofiarą przemocy ekonomicznej
Kiedy Alina poznała Jacka, obydwoje byli po przejściach. Ona po rozwodzie z mężem lekkoduchem, on po rozstaniu z żoną, która wydrenowała jego portfel. Jacek od zawsze miał głowę do biznesu, więc od młodości prowadził swoje firmy.
Ale kiedy się poznali, Jacek zaczynał znowu praktycznie od zera. Rozwód pozbawił go jego dawnej firmy, podział majątku z żoną sprawił, że trzeba było zaczynać nową działalność. Była żona została ze sporym kapitałem i dwójką dzieci. Które Jacek bardzo kocha i niczego im nie szczędzi. Mimo, że wile lat są razem, Jacek Alinie ślubu nie zaproponował. Dziś kobieta jest na emeryturze, która jest bardzo niska.
- Harowałam jak wół w jego firmie, zawsze na najniższej pensji – opowiada Alina. - „Żeby bez sensu nie płacić podatków”. Dziś jestem na łasce partnera.
Bo choć firma nadal prosperuje i Jacek jest zamożny, to Aliny nie rozpieszcza. Zawsze chciał, żeby sama finansowała swoje wydatki, dodatkowo dokładała się do utrzymania domu. Alina nie ma żadnych oszczędności.
- On nie rozumie, że praca w domu to też praca i powinna być opłacana, rozlicza mnie z każdej złotówki – wzdycha Alina. - Sam szasta pieniędzmi, wydaje na dzieci, mnie traktuje jak służącą, finansowo upokarza.
Gdyby miała gdzie odejść, to dawno by to zrobiła. Niestety, wie, że nie da się wynająć mieszkania i żyć za 2 tysiące złotych miesięcznie.
- Pieniądze są u nas kością niezgody, czuję się przez Jacka upadlana – mówi Alina. - Wiem, że jestem ofiarą przemocy ekonomicznej.
Jak pieniądze wpływają na związek?
Kampania „#CoZTąKasą – Jak rozmowy o kasie wpływają na nasze relacje?” jest wspólną inicjatywą Sukcesu Pisanego Szminką oraz Banku BNP Paribas. W ramach jej inauguracji przedstawiono wstępne badania, dotyczące pieniędzy i relacji w związkach.
Wyniki badania wskazują, że najczęściej pieniądze kojarzą się z zakupami, wydatkami, opłatami i rachunkami – wskazuje na to blisko ⅕ respondentów/respondentek. Z kolei niemal co dziesiąty badany/badana jako pierwsze skojarzenie z pieniędzmi podaje dobrobyt. Pieniądze kojarzą nam się również z radością i zadowoleniem (27 proc.), spokojem (11 proc.) i szczęściem (10 proc.). Aż 48 proc. badanych deklaruje, że pieniądze zdecydowanie dają im poczucie bezpieczeństwa. Jednocześnie aż 44 proc. ankietowanych, myśląc o pieniądzach, odczuwa niepokój o przyszłość.
Co dziesiąty z Polaków zakończył kiedyś związek partnerski przez konflikt o pieniądze. Ponad połowa osób uczestniczących w badaniu przyznaje, że zdarzyło im się w przeszłości pokłócić z partnerem/partnerką z powodu pieniędzy, a co dziesiąty ankietowany/ankietowana przyznaje, że w przeszłości zdarzyło się zakończyć związek partnerski przez konflikt, którego powodem były pieniądze. Także ponad połowa (55 proc.) badanych deklaruje, że w obecnym związku pieniądze są powodem kłótni bardzo rzadko lub nigdy, a 20 proc. wskazuje, że rzadko. Co dziesiąty Polak/Polka ma długi, o których nie wie partner/partnerka. Co drugi respondent/respondentka jest zdania, że dysproporcja zarobków w związku może być powodem frustracji i obniżenia satysfakcji z relacji. Zwykle nie są one jednak w związkach tematem tabu – ośmiu na dziesięciu badanych deklaruje, że zna zarobki partnera/partnerki. Jednocześnie co czwarty ankietowany/ankietowana przyznaje, że ma wydatki, których nie zna partner/partnerka. Ponad ⅓ badanych jest zdania, że partner/partnerka, pozostający w domu, np. z powodu opieki nad dzieckiem, powinien otrzymywać stałe wynagrodzenie od pracującego partnera/partnerki. Co dziesiąta osoba uczestnicząca w badaniu deklaruje, że wraz ze wzrostem zarobków wzrasta jego/jej poczucie zaniedbania obowiązków domowych. Aż ⅓ ankietowanych przyznaje, że wraz ze wzrostem wynagrodzenia rośnie czas, który poświęcają pracy zarobkowej.
Aż 86 proc. ankietowanych uważa, że wszelkie wydatki domowe powinny być ponoszone wspólnie przez partnerów/partnerki. Jednocześnie jedynie 30 proc. badanych deklaruje, że rachunki i wspólne wydatki opłacane są w ich związku po połowie, a blisko 24 proc. respondentów/respondentek reguluje je proporcjonalnie do zarobków. Ponad połowa osób uczestniczących w ankiecie nie ma wspólnego konta z partnerem/partnerką, 27 proc. jedynie wspólne konto, a 11 proc. – zarówno konto wspólne, jak i własne.
*Badanie na zlecenie Sukcesu Pisanego Szminką przeprowadziła agencja badawcza Quantify na reprezentatywnej próbie 1000 Polek i Polaków w sierpniu 2023 r.
Źródło: https://sukcespisanyszminka.pl/wp-content/uploads/2023/12/Raport-CoZTaKasa.pdf