Aniu nie przeszkadzaj siostrze
Anna ma o dwa lata starszą siostrę Malwinę, która była oczkiem w głowie ich mamy. I to Malwinie mama oddała swoje serce i duże pieniądze.
Od kiedy Anna pamięta, zawsze była na drugim planie. Ich ojciec pracował za granicą i rzadko bywał w domu. Domem i wychowaniem córek zajmowała się ich mama. Anna od małego dodzierała ubrania po Malwinie. Na nowe mogła tylko liczyć, kiedy przyjeżdżała do nich w odwiedziny babcia. Kiedy Malwina poszła do pierwszej klasy, Anna jeszcze bardziej poczuła się odsunięta przez mamę na drugi plan - - Nie przeszkadzaj siostrze, idź do swojego pokoju, przestań się mazać - te słowa słyszała mała Ania najczęściej
- Kiedy ja poszłam do szkoły, mama przy mnie tak nie siedziała. Właściwie to nie musiałam korzystać z pomocy mamy. Wtedy mama mi powiedziała - zobaczysz jak będziesz w trzeciej klasie, wtedy już nie będziesz miała samych piątek. Miałam i to do zakończenia szkoły podstawowej. Kiedy Malwinie znudził się jakiś ciuszek, ja go dostawałam do noszenia, a Malwina dostawała nowy, taki jaki chciała. Gdy pewnego razu ja poprosiłam mamę o nowe spodnie, usłyszałam, że teraz nie ma na to pieniędzy, bo musi zapłacić za korepetycje z angielskiego dla Malwinki. Malwina brała pieniądze od mamy, ale na korepetycje nie chodziła. Czasem widziały ją moje koleżanki, jak chodziła z kumpelkami na wagary - mówi Anna
Znów za rok matura?
Malwina lubiła imprezować. Zamiast przygotowywać się do matury, chodziła po dyskotekach i na domówki. Groziło jej niedopuszczenie do matury z matematyki i języka polskiego. Mamie tłumaczyła, że nauczycielki się na nią uwzięły. Biedna mama jeździła co drugi dzień do szkoły i prosiła o dopuszczenie Malwiny do egzaminu dojrzałości. Maturę Malwina ledwo zdała, ale zdała. W tym czasie Ania kończyła drugą klasę liceum z wyróżnieniem.
- Malwina dostawała wszystko co tylko chciała. Miała ładne ciuchy, kosmetyki i kieszonkowe o którym ja mogłam tylko pomarzyć. Była śliczna, inteligentna i stała przed nią droga kariery. Ja szara myszka, siedziałam tylko z nosem w książkach i nawet chłopaka nie miałam, więc zdaniem mamy, pieniądze nie były mi potrzebne. Zadzwoniłam wtedy do taty. Powiedział, że będzie mi wysyłał w tajemnicy przed mamą pieniądze na konto. I tak się stało. Nie byłam rozrzutna, oszczędzałam. Malwina zdawała na studia, ale się nie dostała. Mama opłaciła jej studium dekoratora wnętrz. Po pierwszym semestrze Malwina zaszła w ciążę i zrezygnowała z nauki. Ojca dziecka Malwina spotkała tylko raz i nawet nie wiedziała, kim jest i jak się nazywa. Po zdaniu matury, dostałam się na farmację. Uczelnię wybrałam taką, która znajdowała się daleko od domu - opowiada Anna.
Bez ojca
Kiedy Anna była na trzecim roku studiów, zadzwoniła jej mama. Zmarł ich ojciec. Na drugi dzień po przyjeździe do Polski dostał rozległego zawału. Zanim przyjechało pogotowie, już nie żył. Ania przyjechała na pogrzeb. Kiedy stała nad ojca grobem, zdała sobie sprawę z tego, że właściwie go nie znała. Był urlopowym ojcem, ale pamiętała, że jako dziecko zawsze oczekiwała jego przyjazdu. I ją i Malwinę traktował jednakowo. Zawsze przywoził im mnóstwo zabawek i słodyczy i dzielił je równo. Oszczędności dużo nie miał, ponieważ większą część tego co zarobił, przysyłał do Polski.
Po ponad dwóch latach nieobecności w domu, Anna dostrzegła istotne zmiany. Malwina miała już dwójkę dzieci, a trzecie było w drodze. Do mamy i Malwiny dołączył "łysy bynio", jak go Anna nazwała, ze złotym łańcuchem na szyi i ortalionowym dresie. Pracował dorywczo, lubił pospać i dobrze zjeść. Mama Anny skakała nad nim jak kura nad jajem.
- Przyglądałam się na to całe towarzystwo wzajemnej adoracji i dziękowałam Bogu, że jestem od nich daleko. Ojciec swoją część domu zostawił w testamencie mamie, nie protestowałam. W trakcie studiów dorabiałam do stypendium, pracując przy rozkładaniu towarów w marketach, a w wakacje wyjeżdżałam do Norwegii na zbiór truskawek, malin i borówek. Jakoś dawałam radę - mówi Anna.
Dom trzeba sprzedać
Anna po skończeniu studiów poszła do pracy w prywatnej aptece. Wpadła w oko jej właścicielowi, a on jej. Po roku Anna wyszła za niego za mąż, a po dwóch urodziła się mała Natalka. Wtedy zadzwoniła do Ani jej ciocia, siostra mamy. Okazało się, że w domu są problemy. Artur, bo tak miał na imię łysy partner Malwiny, wpadł na pomysł założenia firmy przewozowej. Miał wozić pasażerów na trasie Polska - Holandia - Polska. Malwina była wniebowzięta tym pomysłem. Od razu poczuła się prezesową wielkiej firmy przewozowej. Artur miał kupić kilka busów, zainwestować te pieniądze w firmę. Zapożyczył się na ten cel. Firma nie wypaliła, a dług u lichwiarzy rósł w zastraszającym tempie.
- I co zrobiła Malwina? Ubłagała mamę, żeby sprzedać dom, bo Artur ma straszny problem, mogą mu zrobić krzywdę za długi – opowiada Anna. - Mama dom sprzedała. Połowę jego wartości dała Malwinie. Ta spłaciła długi Artura, a on ja potem zostawił.
Anna dopilnowała, żeby matka przynajmniej kupiła dla siebie mieszkanie. Znalazły dwupokojowe, w ładnym miejscu. Zostało zapisane na matkę, bo Anna bała się, że Malwina zostawi rodzicielkę bez dachu nad głową. Przez jakiś czas matka mieszkała w nim z Malwiną, ale ta już miała nowy plan na życie.
- Malwina szybko znalazła sobie następcę Artura. Z dziećmi i nowym narzeczonym wyjechali do Anglii, jest tam do dziś – opowiada Anna. - W międzyczasie mama się rozchorowała, nie mogła zostać bez opieki. Co więc miałam robić? Przecież to moja matka. Zabrałam ją do siebie. Przygotowaliśmy z mężem pokój dla mamy, pomyślałam, że może chociaż teraz doceni to, że się od niej nie odwróciłam.
Choroba matki pochłaniała sporo pieniędzy. Anna utrzymywała nie tylko matkę, ale również jej mieszkanie, które stało puste. Płaciła czynsz, pokrywała wszystkie wydatki.
- Malwinę nie obchodziła ani mama, ani jej stan zdrowia – mówi Anna. - Czasami pytała o mieszkanie, czy nie można by go było sprzedać. Bo jak zwykle potrzebowała pieniędzy.
Połowa jest przecież moja
Matka zmarła po dwóch latach pobytu u młodszej córki. Testamentu nie zostawiła. Zostało po niej jedynie mieszkanie, które zdaniem Anny powinno wyłącznie jej przypaść w udziale.
- Malwina dostała pieniądze za pół domu, już nie wspomnę o tym, że cały czas była wspomagana przez mamę – wylicza Anna. - Tymczasem to ja się mamą opiekowałam i finansowałam jej leczenie. Powiedziałam siostrze, żeby zrzekła się więc majątku po mamie. Usłyszałam, że pół mieszkania jest jej i nie ustąpi.
Jak wygląda dziedzicznie
Są dwie formy dziedziczenia czyli dziedziczenie ustawowe i testamentowe. W testamencie testator rozrządza spadkiem, jest to rozporządzenie na wypadek śmierci (mortis causa), gdzie spadkodawca wskazuje swoich spadkobierców. Natomiast dziedziczenie ustawowe polega na tym, iż spadek dziedziczą określone grupy spadkobierców – w pierwszej kolejności osoby najbliższe dla spadkodawcy (małżonek, krewni). Pierwszeństwo ma dziedziczenie z testamentu, o ile został sporządzony i jest ważny. Jeżeli zmarły (spadkodawca) pozostawił testament to zstępnym, małżonkowi oraz rodzicom spadkodawcy, którzy byliby powołani do spadku z ustawy, należy się zachowek.
- Jest to instytucja prawna, która w pewien sposób zabezpiecza interesy spadkodawców ustawowych, gdyż w testamencie testator może pominąć krewnych i wskazać osobę na przykład spoza rodziny jako spadkobiercę – wyjaśnia dr Grzegorz Gozdór - Zachowek to wartość udziału spadkowego, który przypadałby tym osobom przy dziedziczeniu ustawowym; jest jednak niższa od udziału ustawowego bowiem wynosi, w zależności od okoliczności 2/3 lub 1/2 tego udziału. Darowizny przekazane przez spadkobiercę za jego życia mają znaczenie przy obu formach dziedziczenia. Darowizny zalicza się bowiem na schedę spadkową w razie dziedziczenia ustawowego przez zstępnych i małżonka zmarłego (art. 1039 § 1 kodeksu cywilnego).
Podobnie w przypadku gdy sporządzony został testament darowizny dokonane przez spadkodawcę dolicza się do spadku (art. 993 § 1 kodeksu cywilnego), a to ma znaczenie dla ustalenia wysokości zachowku. Przy obliczaniu zachowku nie dolicza się do spadku drobnych darowizn, zwyczajowo w danych stosunkach przyjętych, ani dokonanych przed więcej niż dziesięciu laty, licząc wstecz od otwarcia spadku, czyli od śmierci spadkodawcy.
Jak udowodnić darowiznę?
Udowodnienie, że miała miejsce darowizna odbywa się na takich samych zasadach jak udowodnienie jakiejkolwiek innej okoliczności. W zależności od przedmiotu darowizny przedstawiane są więc np. dokumenty, spośród których „najpewniejsze” są te sporządzone w formie aktu notarialnego ale dowodowe znaczenie mają także inne, takie jak chociażby wyciągi z rachunków bankowych, umowy kredytowe.
- Dowodzić też można za pomocą innych dowodów: zeznań świadków, notatek, nagrań. Nie można wykluczyć, że strona w sądzie udowodni przekazanie pieniędzy w gotówce za pomocą zeznań świadków i np. wyciągu z rachunku bankowego darczyńcy, który podjął pieniądze z banku, by przekazać je w gotówce obdarowanemu – mówi dr Gozdór. - Wszystkie dowody w naszym prawie są oceniane swobodnie, przy czym sąd przy ich ocenie dowodów kieruje się doświadczeniem życiowym, prawidłowym rozumowaniem (logiką) i wiedzą.
Trzeba pamiętać, że umowa darowizny podlega opodatkowaniu podatkiem od spadków i darowizn. W związku z tym należy dopełnić pewnych formalności w urzędzie skarbowym. Jednym z tych obowiązków może być złożenie zeznania podatkowego. W takim wypadku zeznanie podatkowe będzie dowodem w postępowaniu cywilnym na okoliczność zawarcia przez spadkodawcę umowy darowizny (dokonania darowizny). Trudniejsza dowodowo sytuacja może mieć miejsce, gdy miała miejsce darowizna, a nie została prawidłowo zgłoszona do urzędu skarbowego. Ale także w takim wypadku nie można wykluczyć, że w postępowaniu cywilnym o dział spadku darowizna nie zostanie zaliczona do spadku – to zależeć będzie in concreto od kontekstu wszystkich dowodów w danej sprawie.
- Warto w tym miejscu wspomnieć, że zobowiązania podatkowe – co do zasady – przedawniają się z upływem 5 lat licząc od końca roku kalendarzowego, w którym upłynął termin płatności podatku. Sądowe postępowania spadkowe, w których istotne znaczenie ma zaliczenie darowizn na schedę spadkową bardzo często dotyczą darowizn z okresów odległych w czasie – wyjaśnia dr Gozdór. - Mówiąc o terminach przedawnienia w odniesieniu także do instytucji zachowku warto zwrócić uwagę, że w świetle aktualnych przepisów roszczenie o zachowek przedawnia się z upływem pięciu lat od ogłoszenia testamentu. Wspomnieć też należy, że roszczenie o zachowek podlega w pewnych wypadkach dziedziczeniu.
Spotkamy się w sądzie
Anna zapowiada walkę o należny jej zachowek od darowizny, którą dostała Malwina. Ma świadka, ciotka zna całą sprawę i obiecała, że powie jak było.
- Powinnam dostać całe mieszkanie, bo tak byłoby przyzwoicie. Malwina jednak go nie odda. Będę więc walczyć przynajmniej o ten zachowek. Ciotka dobrze wie, po co mama dom sprzedała, na akcie notarialnym jest cena, pieniądze były wpłacane na mamy konto – wylicza Anka. - Przecież się nie rozpłynęły.
Ma jednak świadomość, że łatwo nie będzie, a ostateczna decyzja będzie należała do sądu.
- Zobaczymy, ja w każdym razie Malwinie nie daruję – podkreśla Anka. - I tak roztrwoniła pół majątku, a dalej wyciąga rękę po pieniądze.