Nie ma już życia na luzie
Marta zajmuje się zabiegami z medycyny estetycznej i jeszcze dwa, trzy lata temu żyła swobodnie. Stać ją było na różne wydatki, na wypady po dobre ciuchy, na kolacje w knajpie. Ale to już przeszłość. Dziś Marta żyje inaczej.
- Kiedyś przed świętami były dla mnie żniwa, dziś wiele kobiet oszczędza – wyjaśnia Marta. - Moje zabiegi tanie nie są i ja to dobrze rozumiem. Przychodzą tylko te klientki, które miały i mają pieniądze. Ale to zdecydowana mniejszość.
Więc świąt, jak kiedyś, też nie będzie. Marta zobaczyła ceny na świąteczny katering i odpuściła.
- Słoik barszczyku 30 zł, jakieś pieczone mięso 100 zł za kilogram – wylicza. - Niczego w mojej restauracji nie zamówiłam. Ugotuję barszcz z kartonu, doprawię po swojemu, uszka też mam z supermarketu. Sama zrobię śledzia i karpia w galarecie.
Marta mieszka z córką, studentką. Wigilię spędzą w domu, przyjdzie Marty matka i ciotka. One też coś przyniosą.
- Kiedyś zapraszałam więcej osób, stwierdziłam, że dziś mnie na takie wydatki nie stać – mówi Marta. - A i jakoś atmosfery świat nie czuję, od dłuższego czasu żyję w finansowym klinczu. Teraz się martwię, żeby na ZUS co miesiąc odłożyć. Takim dziadem nie byłam nigdy.
Ruchu specjalnie nie ma
Anna od trzydziestu lat prowadzi butik z markową odzieżą. Ceny ma wysokie, klientelę wysublimowaną. Ale też czuje, jak obroty jej spadają, a koszty z roku na rok rosną. Przedświątecznego szału zakupów też nie ma.
- Powiem tak, ja mam wąskie grono zamożnych klientek, które zawsze kupują coś z nowych kolekcji i nie liczą się z wydatkami, dzięki nim jakoś jeszcze funkcjonuję – mówi Anna. - Ale te pozostałe liczą pieniądze. Przychodzą najczęściej, jak już są przeceny. A ja przecież muszę mieć środki na nowe kolekcje.
Dlatego Anna zastanawia się, jak długo jeszcze wytrzyma, najpierw pandemia, teraz inflacja. Kobiety nie są już tak skłonne do szastania pieniędzmi. A Anna nie chce rezygnować z markowej odzieży. Sweter u niej kosztuje nawet 1500 złotych.
- A koszty rosną, dostałam podwyżkę czynszu za lokal – mówi Anna. - Właściciel też ma coraz gorzej, co roku podnoszą podatki od nieruchomości, doszedł Nowy Ład i ta nieszczęsna składka zdrowotna plus inflacja. To uderzyło w każdego z nas, kto prowadzi działalność gospodarczą. Nowy rząd ma rzekomo przywrócić starą składkę zdrowotną, ale jakoś na razie się nie kwapi. Zobaczymy, co będzie.
Pracuję podwójnie
Eliza ma mały zakład krawiecki i mówi, że zarabia tyle samo, co kiedyś.
- Tylko jakim kosztem – wzdycha. - Siedzę po kilka godzin dziennie dłużej i tak naprawdę cen nie podwyższyłam, bo odstraszyłabym klientki. A prąd i inne opłaty wzrosły.
Na bark pracy nie narzeka, widzi, że kobiety chętnie przerabiają stare ubrania, dużo kupują w ciuchlandach, potem skracają, zwężają, kombinują.
- I tak taniej wyjdzie niż nowe, nawet z moimi przeróbkami – mówi Eliza. - Więc ja mam ciągle co robić, nawet mam kolejki.
Ale czuje się wyczerpana, bo siedzenie przy maszynie męczy. Oczy nie wytrzymują, potrzebna jest precyzja, bo Eliza dba o jakość swojej pracy.
- Jestem zła na całą tę sytuację, że ceny tak szaleją, że muszę tyle pracować, żeby wystarczyło na wszystko – mówi. - Denerwują mnie coraz większe daniny dla państwa, większość pieniędzy idzie na różne podatki. Ale co mogę zrobić? Mąż to budżetówka, nie da rady domu utrzymać z jego pensji.
Jest coraz trudniej
Z najnowszego badania Sukcesu Pisanego Szminką „Bizneswoman Roku: Polki i przedsiębiorczość 2023” wynika, że pod wpływem inflacji zarobki 18 proc. respondentek spadły znacznie, 12 proc. – nieznacznie, a co trzeciej się nie zmieniły. Zarobki co czwartej badanej wzrosły nieznacznie, a jedynie 2 proc. wzrosły znacznie. Aż 64 proc. ankietowanych deklaruje, że ich zarobki nie są dla nich satysfakcjonujące (35 proc. – zdecydowanie nie, 29 proc. – raczej nie). Jedynie co trzecia respondentka uczestnicząca w badaniu jest usatysfakcjonowana ze swoich zarobków.
Dwie na pięć badanych pracuje więcej niż rok temu Wyniki badania wskazują, że praca w wymiarze większym, niż przewiduje pełen etat, nie jest rzadkością. Aż 45 proc. ankietowanych spędza w pracy powyżej 40 godzin tygodniowo. Jedynie 36 proc. respondentek pracuje między 30 a 40 godzin. Z roku na rok pracujemy coraz więcej – okazuje się, że aż 22 proc. na pracę poświęca znacznie więcej czasu niż przed rokiem, a 19 proc. pracuje nieco więcej. Ponad ⅓ (36 proc.) respondentek pracuje tyle samo, a zaledwie 16 proc. badanych pracuje mniej niż rok temu.
Uczestniczki badania, które już prowadzą swoją firmę, zostały zapytane o to, czy obecnie obowiązujące przepisy prawno-podatkowe odczuwają jako dużą blokadę. Aż 52 proc. respondentek na to pytanie odpowiedziało „zdecydowanie tak”, a 24 proc. – „raczej tak”. Oznacza to, że w sumie ponad ¾ badanych przedsiębiorczyń w obecnie obowiązujących przepisach prawno-podatkowe widzi ograniczenie. Jedynie 14 proc. ankietowanych nie postrzega obecnych przepisów jako trudność