Niebezpieczne wsparcie
- Nie mogłam jeść, spać, nie wychodziłam z łóżka. Nie pamiętam tego czasu, wszystko było jak na rozmazanym filmie - opowiada Halina – Rozpadałam się, dosłownie. Po miesiącu tej katorgi siostra zaprowadziła mnie do psychiatry. Wizyta odbyła się w prywatnym gabinecie. Dostałam silne pigułki przeciwdepresyjne i przeciwlękowe. Leki nie zadziałały natychmiast, na pierwsze efekty należy czekać 2 tygodnie. Nadal nie mogłam spać, nocą czarne myśli wracały, ciągle rozpaczałam po utracie dziecka. Już z własnej inicjatywy poszłam do lekarza rodzinnego, nie wspomniałam o wizycie u psychiatry, otrzymałam receptę na silny lek na sen. Zadziałało, lecz po jakimś czasie skuteczność zmalała, zaczęłam zwiększać dawki. To była równia pochyła.
Bliscy Haliny przez długi czas nie mieli pojęcia, że coś jest nie tak. Była smutna i nieobecna duchem. Stale przysypiała, albo patrzyła gdzieś w dal, mówiła mało i powoli. Nikt nie interweniował, rodzina wolała ten spokój niż ciągły płacz. Byli przekonani, że tak długo trwa jej żałoba.
- Pierwsza zorientowała się siostra, zauważyła że mam problemy z ostrością widzenia i czasami mówię coś od rzeczy albo wykonuje jakieś niezborne ruchy – wspomina Halina – Zaczęła się dopytywać co mi jest, zbyt dobrze mnie znała. Zdenerwowałam się nie chciałam aby się dowiedziała co robię, bo wtedy odebrałaby mi leki. Pokłóciłam się z nią. Wolałam żeby nie przychodziła i nie wtrącała się w moje sprawy. Chciałam tylko w spokoju zażywać swoje tabletki, a tych potrzebowałam coraz więcej.
Wtedy już była pod silnym wpływem benzodiazepiny, która jest przepisywana do zwalczania nasilonego lęku, bezsenności, depresji. Halina powoli zaczęła uprawiać „doctor shopping”. Na początku regularnie chodziła na wizyty do swojego psychiatry, prosiła o nowe recepty, to samo robiła w publicznej służbie zdrowia, gdzie również prosiła o wypisywanie leków uspakajających i na sen.
W transie
Po jakimś czasie nie wyobrażała sobie funkcjonowania bez wsparcia farmaceutycznego.
- Nikomu nie mówiłam, że zwiększam dawki, opakowania chowałam aby nikt z bliskich się nie zorientował co robię – przyznaje – Gdy tylko kończyły się pigułki wpadałam w panikę. Teraz wiem, że zaczęłam się zachowywać jak lekomanka na głodzie, bo ja tą lekomanką się stałam.
Gdy lekarz psychiatra w prywatnym gabinecie i w publicznej palcówce służby zdrowia nie chcieli przepisywać kolejnych recept, błagała. W końcu Halina zmieniała miejsce, rejestrowała się gdzie indziej. Doszło do tego, że chodziła do trzech lekarzy psychiatrów równocześnie, plus lekarze rodzinni.
Aby wyłudzić kolejne leki Halina uciekała się do różnych manipulacji, twierdziła że zgubiła receptę, prosiła o większe dawki, bo mniejsze nie działają, albo wymyślała objawy, które nie istnieją. Zwiększyła zakres przyjmowanych leków o barbiturany, które także mają działanie uspokajające i odprężające, ale przy okazji posiadają o wiele więcej działań ubocznych.
- Odkryłam, że leki działają mocnej i szybciej gdy połączę je z alkoholem, tak też zaczęłam robić, mieszanie było również bardziej ekonomiczne, z wódką, pigułek starczało na dłużej – usprawiedliwia się Halina - Byłam przekonana, że doskonale panuje nad nałogiem. Myliłam się, bo nad uzależnieniem nie da się zapanować.
Wszystko się wydało się gdy Halina przedawkowała, rodzina znalazła ją w stanie śpiączki. Nikt nie wiedział co jej jest, w dodatku cuchnęła alkoholem. Natychmiast wezwali pogotowie. W szpitalu lekarze przeprowadzili badania i tajemnica ujrzała światło dzienne.
- Bliscy nie mogli uwierzyć, że jestem lekomanką, mimo że przez trzy lata odurzałam się na ich oczach. To był straszny wstyd. Wtedy chciałam umrzeć, teraz wiem, że dzięki temu wypadkowi, żyje i mam szansę z tym skończyć, chociaż wychodzenie z nałogu jest jeszcze gorsze niż to tamto upokorzenie – mówi. - Gdy mnie odtruli czułam się strasznie, wszystko mnie drażniło, miałam lęki, nie mogłam spać, jeść, kręciło mi się w głowie, mięśnie drżały. To był koszmar, chciałam uciec z własnego ciała – opowiada – Lekarze nie odstawili psychotropów całkowicie, przez jakiś czas zmniejszali dawki. Oczyszczanie organizmu trwało prawie trzy miesiące. Bez nadzorowanej detoksykacji nie dałabym rady. Teraz chodzę na psychoterapie, zrozumiałam co się ze mną stało, uczę się żyć bez nałogu.
Kraj lekomanów
Według badania CBOS-u pt. „Leki dostępne bez recepty i suplementy diety”, około 90% badanych deklaruje, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy stosowało leki dostępne bez recepty i suplementy diety, z których najczęstszymi były środki przeciwbólowe (ok. 50%) i przeciwzapalne (ok. 18%) oraz witaminy. Lekarze alarmują, trend narasta, odnotowano przypadki starszych ludzi którzy potrafią brać nawet 70 tabletek dziennie! Leczą się na różne dolegliwości u różnych lekarzy. Odnotowano przykład seniorki, która dziennie zażywała 26 różnych leków, z czego tylko jeden był na receptę. Resztę dokupowała sama.
Każdego dnia ponad 2 mln Polaków nabywa leki, miesięcznie wydajemy na nie ponad 2,2 mld zł. Jesteśmy w europejskiej czołówce lekomanów, przed nami są tylko Amerykanie i Francuzi. Zdaniem specjalistów zajmujących się problemami lekomanii, to niedoszacowane zjawisko.
- Mimo posiadania niepełnych danych na temat skali uzależnienia od substancji psychoaktywnych oraz leków, jako praktyk nie mam wątpliwości, że obecnie grupa osób uzależnionych od leków jest najszybciej rosnącą populacją pacjentów w systemie lecznictwa uzależnień - mówi w wywiadzie dla Pulsu Medycyny dr Maria Banaszak, specjalistka psychoterapii uzależnień, pełnomocniczka Zarządu Głównego Stowarzyszenia Monar ds. badań i rozwoju, dyrektor hostelu dla osób z zaburzeniami psychicznymi, terapeutka w Ośrodku Monar w Głoskowie oraz popularyzatorka nauki. - Z mojego doświadczenia wynika, że uzależnienie od leków to w ogóle problem, który wymyka się statystykom. Same osoby uzależnione rzadko identyfikują nadmiarowe zażywanie leków jako problem lub uzależnienie, w końcu chodzi o produkty lecznicze. Ponadto to także nałóg, który znacznie łatwiej ukryć przed otoczeniem. W odróżnieniu od np. substancji psychostymulujących, leki zwykle zażywa się w domowym zaciszu, a skutki nałogu przez dłuższy czas mogą nie być aż tak widoczne na zewnątrz jak to bywa w przypadku „klasycznych” narkotyków.
W naszym kraju obliczono, że liczba osób umierających wskutek zatrucia lekami jest ponad sześciokrotnie większa niż w latach 50. Lekarze szacują, że około 30 procent Polaków jest uzależniona od leków!
W Polsce w ramach projektu e-zdrowie powstała Elektroniczna Platforma Gromadzenia, Analizy i Udostępniania zasobów cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych. Jednym z celów systemu jest monitoring i zbieranie informacji o nadużyciach pacjentów, wyłudzających min. leki psychotropowe.
Źródła:
https://www.prawo.pl/zdrowie/cbos-89-procentpolakow-stosuje-leki-dostepne-bez-recepty-i-suplementy,258324.html
https://www.uzaleznienia.siemianowice.pl/oferta/dla-osob-uzaleznionych/lekomania/
https://biotechnologia.pl/farmacja/lekomania-narastajacy-problem-xxi-w-wywiad-z-farmaceuta-marcinem-snochem,22152
https://zdrowie.pap.pl/uzaleznienia/jedno-uzaleznienie-moze-prowadzic-do-kolejnych
https://www.prawo.pl/zdrowie/cbos-89-procentpolakow-stosuje-leki-dostepne-bez-recepty-i-suplementy,258324.html
https://pulsmedycyny.pl/ekspertka-w-polsce-drastycznie-wzrasta-skala-lekomanii-problem-wymyka-sie-spod-kontroli-1194511