W badaniach przeprowadzonych w ramach kampanii #StaćMnieNaSukces - co druga Polka boryka się z brakiem pewności siebie! Tylko 9 procent z nas uważa, że ten problem ich nie dotyka i nie ma żadnych oporów by realizować swoje ambicje.
Krytyka podcina skrzydła
Kasia ma dwoje rodzeństwa, była środkowym dzieckiem. Jej starsza o 6 lat siostra otrzymała od rodziców czas oraz uważność, bo była przez kilka lat jedynaczką. Gdy Kasia miała trzy lata, na świat przyszedł jej brat i cała uwaga rodziców naturalnie skierowała się na najmłodsze dziecko.
- Moja siostra zawsze była mi stawiana za przykład – opowiada Kasia. – Była wzorową uczennicą, od początku szkoły mama pilnowała, aby siostra wszystko zrozumiała i dobrze odrobiła zadania. Siostra zawsze była ładnie ubrana i miała swój pokoik. Ja donaszałam jej ubrania, dostawałam jej stare zabawki i książki. Odkąd pojawił się brat, miałam za zadanie nie przeszkadzać, bawić się cicho, a z czasem pomagać wiecznie zagonionej mamie. Tato dużo pracował, często jeździł w interesach po Polsce. Mama miała na głowie nas i jeszcze swoją pracę. Było jej ciężko, by sprostać wszystkim obowiązkom. Musieli dużo pracować. aby spłacić kredyt za mieszkanie i nas utrzymać.
Gdy brat trochę podrósł, zadaniem Kasi było pilnowanie dziecka. Siostra nie miała takich obowiązków, uczyła się. Wykazywała duże zdolności w przedmiotach ścisłych. Rodzice byli z niej bardzo dumni. Nie obciążali jej domowymi obowiązkami, bo chcieli aby rozwijała talent. Kasię puszczali samopas, wychowywała się na podwórku z bratem u boku. Sytuacja pogorszyła się gdy poszła do szkoły.
- Cieszyłam się, że teraz ja będę się uczyć, też chciałam się wykazać jak siostra – mówi Kasia – Wtedy stało się nieszczęście, rodzice mieli wypadek samochodowy. Tacie nic się nie stało, ale mama miała poważne obrażenia. Na długo wylądowała w szpitalu a potem w sanatorium i rehabilitacji. Wracałam do domu, gdzie sama miałam sobie poradzić z lekcjami. Siostra nie miała dla mnie cierpliwości, jak czegoś nie umiałam, to mówiła, że jestem tępa. Tato owszem, nauczył mnie tabliczki mnożenia, ale się wściekał gdy nie radziłam sobie z innymi przedmiotami. Był w dużym stresie, teraz on musiał zajmować się nami i domem. Bał się o zdrowie mamy. Nie miał czasu na moje lekcje, łatwiej było krzyczeć, a ja powoli wątpiłam w siebie.
Matka wróciła do domu po pół roku i nadal wymagała leczenia. Zamiast zająć się edukacją Kasi, próbowała nadrobić stracony czas z najmłodszym dzieckiem. Kasia i jej problemy ją irytowały, stale porównywała ją ze starszą córka, która otrzymywała wyróżnienia i nagrody za naukę.
- W końcu weszła jej w nawyk stała krytyka. Dostałam 4 plus z matematyki, od razu były pretensje dlaczego nie 5! - wspomina. – Gdy napisałam dobre wypracowanie, ale zrobiłam kilka drobnych błędów, zamiast pochwalić moją inwencję, dostałam burę za tych kilka pomyłek. Z moim wyglądem też było źle. Zawsze byłam porównywana z moją siostrą, ona była piękna, a ja miałam za duży nos, garbiłam się jak ojciec, chodziłam nie jak dziewczynka! Nie dość dokładnie sprzątałam, nie do końca doprawiałam dobrze sałatkę, źle się ubrałam i tak dalej. Przestałam oczekiwać na jakiekolwiek dobre słowo czy wsparcie. Pochwały otrzymywała siostra, przytulanie i rozpieszczanie brat. Ja czułam się gorsza i niepotrzebna. Przestałam zabiegać o uwagę, stałam się opryskliwa. To nie polepszyło mojej sytuacji w rodzinie. Gdy byłam już w liceum, moja siostra dostała się na medycynę w Warszawie. Wtedy dobiła mnie reakcja mamy, która na wieść, że wybieram się na studia na Uniwersytet Warszawski, zaczęła się śmiać i dodała – a kto tam by cię chciał? Zabolało a ja w myślach zaczęłam przyznawać jej rację. Nie startowałam na UW, obawiałam się porażki. Skończyłam studia, ale na mniej prestiżowej uczelni. Do dziś boję się ubiegać się o awans, czy zacząć realizować swoje marzenia. Nie wierzę, że dam radę. W życiu uczuciowym tak samo, nie miałam odwagi, by zagadać do chłopaka, który mi się bardzo podobał. Mimo, że się kilka razy uśmiechnął, udałam że go nie widzę. Z góry założyłam porażkę, bo przecież taka jak ja nie może się podobać tak przystojnemu mężczyźnie. Teraz żałuję, może to był ten jedyny? Coraz częściej rozmyślam ile rzeczy mnie ominęło, ile szans straciłam bo rodzice podarowali mi niskie poczuciem wartości?
Krytyka wpływa na mózg
Badacze z Uniwersytetu w Binghamton sprawdzili jak krytyka rodziców wpływa na zdolność i mózgi dzieci. Stała krytyka powoduje, że dzieci takich rodziców unikają skupiania się na oznakach wszelkiej ekspresji emocjonalnej, tak zabezpieczają się przed dalszymi przykrymi doświadczeniami. Odcinanie się od kontaktów z innymi powoduje również szkody innego rodzaju, takie dzieci tracą także szansę na pozytywne emocje i relacje. Potem częściej mają problemy w relacjach społecznych, są narażone na rozwinięcie zaburzeń depresyjnych i stanów lękowych.
Co jeszcze powoduje nadmierna krytyka dziecka? Wycofywanie się i izolowanie od innych osób, nieśmiałość, niechęć do wchodzenia w interakcje z innymi, obawę przed publicznymi wystąpieniami, brak wiary w siebie, brak asertywności, nadwrażliwość, niepewność, problemy z podejmowaniem decyzji, stałe poczucie winy, perfekcjonizm, ciągłe rozpamiętywanie własnych błędów albo niezręcznych sytuacji, porównywanie z innymi, słabą wolę, samokrytycyzm, brak wytrwałości, izolowanie i zamykanie w sobie, strach przed zmianami.
Julia Izmałkowa, psycholog, założycielka Izmałkowa Consulting tak ocenia badania przeprowadzone w ramach kampanii #StaćMnieNaSukces, poświęcone dorosłym kobietom w naszym kraju:
- Pierwsze co się rzuca w oczy, to coś, co od lat jest niezmienne: kobieta jest istotą winną. Cokolwiek by się nie działo – kobieta zawsze czuje się winna, za wszystko czuje się odpowiedzialna. Nie ma istoty, która jest większym wrogiem kobiety niż jej własne oczekiwania i wyobrażenie na swój temat. Wydaje się, że musimy wreszcie uwewnętrznić założenia feministyczne, które głosimy – pozwolić sobie na oddychanie. Pozwolić sobie na bycie człowiekiem, a nie własną fantazją na temat doskonałości. Widzimy to często, że kobieta nie potrafi się zdecydować, po której stronie stać – bycia niezależną i hej do przodu, czy bycia poprawną i grzeczną. Nie umie znaleźć balansu. A jako że nie może się zdecydować, jest skazana na wieczne poczucie nieszczęśliwości – że nie jest ani taka jak chce być, ani taka jak powinna być.
Jak sobie pomóc?
Niskie poczucie własnej wartości można poprawić. Trening należy zacząć od polubienia siebie, jeśli będziesz dla siebie miły i wyrozumiały, z czasem nie będziesz się tak ostro oceniać. Pamiętaj:
Masz prawo do błędów. Pozwól sobie czasami na słabość, nikt nie jest doskonały. Ważne, by nie mylić się znowu w przyszłości.
Daj spokój z użalaniem. Zamiast wyszukiwaniem wszystkich wad i przeszkód w otoczeniu zmień je. Jeśli się nie da - odpuść.
Rób sobie przyjemności. Planuj dzień tak, by znaleźć chwilkę na to, co cię uszczęśliwia, gotuj, bierz kąpiel, czytaj książkę.
Doceń swoje sukcesy. Nie tylko te duże, jeśli to mały triumf, świętuj. Każde zwycięstwo należy zauważyć i docenić - np. świetnie zaparzona herbata.
Pomagaj innym. Nie musisz od razu oddawać nerki, wystarczy pomóc starszej sąsiadce wnieść zakupy na pierwsze piętro. Bycie pomocnym i troskliwym dla innych, tworzy pozytywne relacje które podnoszą jakość życia.
Naucz się spokojnie mówić „nie”. Bycie asertywnym to umiejętność dbania o siebie i swoją zdrową samoocenę. To bardzo ważna umiejętność, która powoduje że twoje potrzeby pozostają zaspokajane.
Nie porównuj się do innych. To bez sensu, bo zawsze się znajdzie ktoś „lepszy”. Dbaj o siebie i swoje osiągnięcia. Każdy jest indywidualnym przypadkiem.
Mniej słów, mniej błędów. Daj spokój z patosem, zrezygnuj z wielkich słów, że coś jest: „zawsze”, „nigdy”, „nikt”, „wszyscy” albo „wszystko”. Każda sytuacja może się zmienić.
Unikaj ludzi toksycznych. Jeśli ktoś wysysa z ciebie energię, dołuje cię, jest złośliwy, wątpi w ciebie – uciekaj, blokuj kontakt, odmów spotkania. Szkoda życia i zdrowia na takie relacje.
Źródła:
https://sukcespisanyszminka.pl/stac-mnie-na-sukces-ruszyla-kampania/
https://neurosciencenews.com/parental-criticism-child-emotion-9307/