Angelika Zajączkowska, 27-latka skazana na trzy lata więzienia za obronę swojego byłego męża, jest jednym z nielicznych, którzy otrzymali akt łaski od prezydenta Andrzeja Dudy. W rozmowie z Onetem opowiada o swoim doświadczeniu, strachu przed utratą dzieci i planach na przyszłość.
Zajączkowska spędziła siedem miesięcy w areszcie, zanim sąd odroczył jej karę ze względu na wychowywanie dzieci. Akt łaski prezydenta, który warunkowo zawiesił wykonanie reszty kary na okres pięciu lat próby, oznacza, że jej dzieci nie trafią do domu dziecka.
W rozmowie z dziennikarzem Onetu Tomaszem Pajączkiem Zajączkowska opowiada o swoich doświadczeniach w więzieniu, o trudnościach z dostępem do opieki medycznej i psychologicznej, a także o brutalnym traktowaniu przez strażników. Mówi, że choć jest wdzięczna za akt łaski, cały czas widzi "miejsce, w którym już była i którego nie może zapomnieć".
Zajączkowska wyraża nadzieję na powrót do pracy i planuje doszkolić się w kierunku kosmetycznym. Mimo to obawia się, że jej przeszłość może skreślić ją z rynku pracy. W rozmowie z Onetem podkreśla, że nie zamierza ukrywać swojej przeszłości.
Zajączkowska podkreśla, że chce skupić się na przyszłości i na swoich dzieciach. Mówi, że jej doświadczenia nauczyły ją doceniać każdy dzień i pomagać innym. "Jeżeli widzę, że kogoś coś gryzie, to staram się pomóc. Ostatnie miesiące dodały mi takiej odwagi, żeby nie być obojętnym na kogoś, kto przeżywa być może najgorszy koszmar w swoim życiu" - mówi Zajączkowska.