Razem zawsze raźniej
Teresa owdowiała sześć lat temu. Bardzo przeżyła śmierć męża. Byli już wówczas na emeryturze i wydawało się, że przed nimi spokojna starość w ukochanym domu. Tymczasem ona została sama i z trudem czasami wiązała koniec z końcem.
- Choć emeryturę mam niezłą, biorę świadczenie po mężu, bo to bardziej opłacalne – mówi Teresa. - Ale utrzymanie domu powoli zaczęło mnie przerastać.
Jej córka namawiała matkę, żeby dom sprzedała i przeniosła się do bloku. Teresa jednak słyszeć o tym nie chciała. Dom stawiała z mężem, jest pod miastem, na pięknej, dużej działce. Krok do lasu, niedaleko płynie mała rzeczka.
- Można wyjść i cieszyć się przyrodą. Cisza wokół i spokój – mówi Teresa. - Tylko dom jest spory. Ale kto przewidywał, że ceny energii tak skoczą.
Na dole salon z kuchnią, dawny gabinet męża, na górze trzy sypialnie i jedna łazienka.
- Nasza sypialnia, córki i pokój gościnny – wylicza Teresa. - Jak zostałam sama, wszystkiego było za dużo. Teraz znów jest za ciasno.
Cztery lata po śmierci męża, poznała Adama. Też wdowiec. Z dwójką dorosłych dzieci. Najpierw się spotykali, zaiskrzyło. Teresa zaproponowała wspólne zamieszkanie.
- Bo razem raźniej – mówi Teresa. - A i dzielimy się kosztami, co dla mnie powinno być błogosławieństwem. Niestety, wcale nie jest, bo w domu ciągle są goście.
Moje pół jest inne niż twoje
Córka Adama ma dwie nastoletnie córki, jego syn jest rozwiedziony, ma kilkuletniego synka. W co drugi weekend zjawia się z małym już w piątek, bo łatwiej zająć się dzieckiem mając pod ręką dziadka i przyszywaną babcię. Córka Adama też przyjeżdża w prawie każdy weekend. Całą rodziną, są wtedy we czwórkę.
- Doszło do tego, że musiałam kanapę wstawić do gabinetu męża – mówi Teresa. - A i tak jest ciasno. Czasami nie mam jak ugościć własnej córki i wnuczki. I denerwuje mnie to, że jest tylko jedna łazienka. Nie mam intymności.
Ale dzieci i wnuki Adama chcą bez ograniczeń korzystać z dobrodziejstw domu pod miastem. Szczególnie w lecie, można posiedzieć w ogrodzie, pójść ochłodzić się w rzeczce. Oczywiście muszą jeść, więc Teresa wystaje w kuchni.
- Wszyscy są zmęczeni, liczą na to, że pod nos podetknę – mówi Teresa. - Rzadko zaniosą talerz do zmywarki. Adam niby pomaga, ale jak to facet. A ja mam tego powoli dosyć.
Rachunki płacą wspólnie. Tyle tylko, że Adam nie bierze pod uwagę, że co tydzień to jego rodzina zużywa prąd, gaz, hektolitry wody.
- I trzeba grzać dwa dodatkowe pokoje, jak przyjadą w zimie – mówi Teresa. - Więc to jego „pół” jest tak naprawdę znacznie wyższe od mojego. Adam wynajął swoje mieszkanie, ma święty spokój. Ja patrzę, jak jego dzieci się u mnie panoszą.
Taka jestem zmęczona
Już w czwartek wieczorem Teresa zaczyna się denerwować. Nigdy nie wie, kto i kiedy się zjawi. Wiadomo, że syn Adama jest co drugi weekend. Ale bywa, że córka przywozi swoje córki razem z koleżankami i zostawia je pod opieką dziadka.
- Nie wiem wtedy co gorsze – wzdycha Teresa. - Jest chichot, latanie po całym domu, albo non stop telewizja i seriale w salonie. No i dziewczynki strasznie bałaganią, nie są uczone sprzątania po sobie.
Teresa czuje się zmęczona takim układem. Nie o to jej chodziło, kiedy wchodziła w związek z Adamem. Kiedy są tylko razem, jest jej bardzo dobrze. To spokojny, kulturalny, bardzo dobry człowiek. Ale te weekendy są już nie do wytrzymania. Teresa wie, że córka Adama planuje wakacyjny wyjazd tylko z mężem. Dziewczynki oczywiście zostawi u niej.
- Syn Adama traktuje mój dom jak dom swojego ojca. Nie zwraca uwagi swojemu synkowi, to ja muszę pilnować, żeby mały nie niszczył moich cennych pamiątek – opowiada Teresa. - Adam, jak to facet, wielu rzeczy nie widzi. I ja nie wiem, jak wybrnąć z tej całej sytuacji.
Cztery samotne lata pokazały jej, że życie w pojedynkę jest bardzo bolesne. Przyzwyczaiła się do obecności Adama. Próbowała dawać delikatnie do zrozumienia, że jest zmęczona, że takie wizyty generują duże koszty.
- To nie jest głupi człowiek, sądziłam, że się domyśli - mówi Teresa. - Niestety, albo nie rozumie, albo mu tak jest wygodniej. A ja się boję, że Adam się obrazi, jak mu powiem, co czuję, że znowu zostanę sama. A samotność jest straszna.
Zła komunikacja w związku
Brak dobrej komunikacji to bolączka wielu związków. Psychologowie podkreślają, że to niestety w wielu przypadkach główna przyczyna konfliktów. Na czym polega problem?
„- Na nieumiejętnym wyrażaniu własnych potrzeb (...)
Braku komunikowania własnych emocji(...)
Trudności w asertywnej komunikacji (...)” – czytamy na stronie psychoterapia.org.
Oczekiwanie od partnera, „żeby się domyślił” też jest poważnym błędem. Nikt nie siedzi w niczyjej głowie i nie wie, co druga osoba czuje czy myśli. Jak więc rozmawiać o trudnych problemach?
„Komunikacja uczuć i oczekiwań często sprawiają, że pojawia się niepokój i zdenerwowanie. Obawiamy się, że zostaniemy odrzuceni, zirytujemy naszego partnera lub sprawimy mu ból dlatego, zamiast wyrazić swoje potrzeby w danej sytuacji, niejednokrotnie postępujemy wbrew sobie. To prowadzi do wzrostu frustracji, poczucia winy, która może zaszkodzić nie tylko dobremu samopoczuciu, ale także relacji z drugą osobą. Podstawą związku powinna być szczerość, a zatem komunikacja.
Wyrażaj swoje uczucia
Wyrażenie swoich emocji to fundament zdrowej relacji. Nie bój się dzielić z partnerem uczuciami, zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi. Nie zawsze musisz być osobą silną czy niezależną – daj rozmówcy szansę na zrozumienie i zaakceptowanie tego, co przeżywasz. Przez mówienie o uczuciach, potrzebach i pragnieniach pozwolicie sobie na budowanie głębszej więzi oraz wzajemne zrozumienie.
Ważnym elementem komunikacji jest umiejętność aktywnego słuchania. Podczas rozmowy z partnerem, staraj się rozumieć jego perspektywę i zwracaj uwagę na to, co naprawdę chce przekazać. Otwartość na konstruktywną krytykę oraz potrzeby drugiej osoby i chęć zrozumienia jej uczuć, wpłynie na jakość waszego związku i pomoże unikać nieporozumień.
Nie udawaj niczego
Szczerość jest nieodłącznym elementem zdrowej komunikacji. W związku nie ma miejsca na udawanie czy ukrywanie swoich prawdziwych uczuć. Bycie autentycznym pozwala uniknąć frustracji i złości, które mogą wyniknąć z niewypowiedzianych potrzeb czy pragnień. Dziel się ze swoim partnerem tym, co naprawdę myślisz i czujesz, a zobaczysz, jak wasza relacja będzie się rozwijać w sposób zdrowy i trwały.” - - czytamy na stronie twojemotywacje.pl.
Źródła:
https://twojemotywacje.pl/blog/jak-wyrazac-swoje-potrzeby-w-zwiazku/
https://www.psychoterapia.org/zaburzenia-w-komunikacji