Partner: Logo KobietaXL.pl

Kopniak od życia

Ewa miała 20 lat gdy poznała Michała. Studiowała pedagogikę, kończyła pierwszy rok. Michał był tak zwanym „wiecznym studentem”, działał w organizacjach studenckich, organizował koncerty, pracował w studenckim radio. Trochę angażował się w politykę. Imponował takiej spokojnej i skromnej dziewczynie jak ona. Ewa pochodziła z małego miasteczka, w domu się nie przelewało. Nie miała modnych ubrań, ani obycia w towarzystwie. Starszy chłopak szybko zawrócił jej w głowie. Na jednej z imprez w akademiku, częstował ją drinkami, Ewa się upiła. Wtedy poszła z nim pierwszy raz do łóżka, szeptał jej do ucha, że ją kocha, a ona mu wierzyła. Szybko okazało się, że jest w ciąży. O antykoncepcji nie miała pojęcia. W domu taki temat był tabu, w szkole nauczyła się tylko, że seks to ciężki grzech, a aborcja to najgorsza forma morderstwa, za którą idzie się do piekła. Ubłagała Michała, by się z nią ożenił, bo inaczej rodzice wygonią ją z domu. Michał niechętnie się zgodził. Rodzice Ewy na wieść, że zostaną dziadkami, nie ucieszyli się. Zawiedli się na córce, nie tak ją chowali. Wesele było skromne, a Ewa nie miała żadnego posagu. Studia miały dać jej lepsze życie, niestety musiała je rzucić, gdy ich córka przyszła na świat. Michał nie zajmował się dzieckiem. Był zajęty interesami, cały czas jej podkreślał, że to on zarabia na jej utrzymanie. Mieszkali w wynajętym mieszkaniu. Lecz gdy Michałowi zmarł ojciec, przenieśli się do jego rodzinnego domu. Ewa musiała opiekować się teraz nie tylko dzieckiem, ale chorą na miażdżycę mamą Michała. Było ciężko, bo nigdy nie pozwalali jej zapomnieć, że jest biedna. Starała się jak mogła, aby pokazać, że jest dobrą żoną i matką. Wkrótce na świat przyszedł syn. Michał wtedy powiedział, że „ma się tak nie rozmnażać, bo to nie prowincja”. Tak jakby to nie było jego dziecko. Czuła się upokorzona.

 

Koniec małżeństwa

Po drugim porodzie Michał przestał się Ewą interesować, jako kobietą. Gdy próbowała zachęcić go do bliskości mówił, że „nie chce trzeciego bachora”. W końcu dała spokój. Podejrzewała, że Michał ma kogoś na boku, ale co miała zrobić? Pojawiał się w domu na obiad i zamykał w swoim pokoju, wieczorem wychodził, mówił że w interesach. Nie zwierzał się z tego, jak zarabia pieniądze. Dawał co miesiąc na utrzymanie, a ona miała zadbać o wszystko. Teściowa nie miała do niej zastrzeżeń, nawet ją polubiła. Dzieci zdrowo rosły, dobrze się uczyły.

 

- W końcu przyzwyczaiłam się do takiego życia – wspomina Ewa - Miałam gdzie mieszkać, co jeść, córka i syn byli zdrowi i mnie kochali. Mąż traktował mnie jak służącą, ale nie był agresywny, tylko obojętny. Teściowa była dla mnie dobra. Pogodziłam się, że moje życie właśnie tak będzie wyglądało. Czasami czułam się jakbym była za szybą, mogłam jedynie patrzeć na szczęście innych. Miłość nie była dla mnie. Wmawiałam sobie, że to niewielkie poświęcenie za spokój i bezpieczeństwo. Gdy dzieci kończyły szkołę podstawową, mąż zgodził się abym pracowała na pół etatu, pod warunkiem, że wszystko będzie w domu zrobione. Załapałam się w szpitalu w rejestracji. Byłam zadowolona z życia.

Gwałtowną zmianę przyniosła nagła śmierć teściowej. Dostała udaru. Po kilku dniach zmarła.

 

Szybki rozwód

Michał oskarżył Ewę o zaniedbanie i śmierć matki. Była w szoku. Po pogrzebie podał sprawę o rozwód. Szybko poszło, bo on miał pieniądze, jej nie było stać nawet na adwokata.

- Ja go nie kochałam już od lat, ale po 18 latach małżeństwa, dla którego całkowicie się poświęciłam to był kopniak w tyłek. Potraktował mnie jakbym mu zabiła matkę – mówi wstrząśnięta – Dopiero siostra mi wytłumaczyła, że to był jedynie pretekst. Czekał aż odchowam dzieci, a matka umrze, bo nie godziła się na rozwód. Teraz miał czyste pole. Mógł robić co chce. Najpierw chciał mi odebrać dzieci, jednak były za duże i zaprotestowały. Z łaski, że nie walczyłam, kupił mi kawalerkę. To była właściwie inwestycja, bo po mojej śmierci i tak będzie dla dzieci. Tyle otrzymałam za prawie 20 lat poświęcenia. Wpadłam w chandrę.

Stanem Ewy zaniepokoiła się siostra. Gdy zobaczyła co się dzieje, postanowiła ją ratować. Na szczęście ona w życiu postawiła na swoją karierę i dysponowała własnymi pieniędzmi. Wykupiła dla siebie i siostry dwutygodniowy wyjazd do Egiptu.

- Chciałam tylko gdzieś zniknąć, żeby wszyscy dali mi spokój, nawet siostra – przyznaje Ewa – Ona uszanowała to życzenie. Ja miałam wylegiwać się na plaży w hotelu, a siostra miała zwiedzać Egipt. Zawsze marzyłam o takim wyjeździe, ale na wakacjach to mąż odpoczywał, ja musiała zajmować się dziećmi i nim, gdy się upijał.

Po przylocie do kurortu nad Morzem Czerwonym, Ewa była zachwycona. Hotel był pięciogwiazdkowy, z przepięknym ogrodem palmowym, basenami i piaszczystą plażą. Pierwszego wieczoru obie z siostrą się upiły kolorowymi drinkami. Szybko pojawili się adoratorzy, lecz zostali odprawieni. Siostra nie szczędziła napiwków, więc miały znakomitą obsługę. Na drugi dzień siostra pojechała na wycieczkę.

 

Zjawił się książę

- Zostałam sama, czułam się okropnie, bo przesadziłam z alkoholem – wspomina Ewa – Siedziałam w cieniu na plaży, szybko zaczęłam być nagabywana przez miejscowych mężczyzn, którzy w hotelu mieli jakieś biznesy. Jeden z nich był szczególnie uciążliwy. Szedł za mną nawet do baru, wtedy pojawił się Adrian i po angielsku kazał mu się odczepić. Byłam mu bardzo wdzięczna, gdy dziękowałam łamanym angielskim roześmiał się i zagadał po polsku. Przyznał, że wczoraj wieczorem siedział niedaleko nas i wiedział, że jestem Polką. Miał się przedstawić, ale stchórzył, gdy zobaczył jak na niego spojrzała moja siostra. Roześmialiśmy się i tak się zaczęło.

Ewa uważa, że to były jej najszczęśliwsze chwile w jej życiu. Adrian był cudownym mężczyzną, nie był przystojny, ale opiekuńczy, czuły, z uwagą słuchał jak opowiadała mu o swoim przegranym małżeństwie i problemach w życiu. Potem był bardzo romantyczny. Zabrał ją na nocny spacer pod gwiazdami. Wtedy przy blasku księżyca całowali się na plaży. Skończyli w jego pokoju. Nigdy wcześniej nie przeżyła takich uniesień, takiego szczęścia, jakie daje wspaniały seks. Rano była w siódmym niebie. Już snuła plany na wspólną przyszłość.

"Miłość" trwała dwa dni. Trzeciego dnia Ewa szukała bezskutecznie Adriana w hotelu. Zapadł się pod ziemię. Przypuszczała, że gdzieś pojechał na wycieczkę. Wieczorem ubrała się bardzo seksownie i usiadła w holu, gdzie miała dobry widok. W końcu zobaczyła Adriana jak szedł pod rękę z młodą Angielką. Wyglądali na bardzo zadowolonych. Ewę zamurowało. Adrian ja jej widok trochę zmieszał, ale doszedł do niej i przedstawił Nicki z Londynu. Nicki coś zagadała wesoło, ale Ewa nie potrafiła nic odpowiedzieć, bo nie znała języka angielskiego.

- Poczułam się jak idiotka, gdy Adrian zaproponował abym do nich dołączyła – przyznaje Ewa – Wydusiłam tylko, że jest świnią, bo mnie oszukał. A on się roześmiał i stwierdził, że przecież to była tylko wakacyjna zabawa. On mi nic nie obiecywał, ani mnie do niczego nie zmuszał. Kazał mi dorosnąć i odszedł ze swoją Nicki do baru. A ja zostałam ze złamanym sercem. Dałam się nabrać na wakacyjny romans.

 

Nie dajmy się nabierać

- Aby wakacyjne znajomości więcej nam dawały, niż zabierały, powinniśmy przyjrzeć się temu, z kim w nie wchodzimy i jakie ważne potrzeby chcemy zaspokoić. Jedną z najważniejszych zasad wchodzenia w relacje jest ta dotycząca dbania o siebie i nieprzekraczania swoich granic. Na cokolwiek w takiej relacji się zdecydujemy, róbmy to w zgodzie ze sobą, ze świadomością tego, co ma nam to przynieść - mówi dr Daniel Cysarz, seksuolog z z Centrum Seksuologii, Psychoterapii i Psychosomatyki w Sopocie dla portalu nauka.trójmiasto.pl

- Wakacyjne romanse mogą mieć szeroki zakres, nie zawsze to jedynie przelotna przygoda. Jednak by uniknąć rozczarowania, nie należy się nastawić na poważniejszą znajomość. Wakacyjny flirt to zwykle gra bez ciągu dalszego. (…) Specyfika jest taka, że po prostu atmosfera wakacji ułatwia tego typu kontakty. Ludzie mają wolny czas, są bardziej otwarci na nawiązywanie znajomości, odsłaniają więcej ciała, trwa nastrój pewnej beztroski i zabawy – wyjaśnia seksuolog, profesor Zbigniew Lew Starowicz na portalu i.pl. - Są tacy, którzy specjalnie jadą na wczasy z zamiarem romansu, i w tym celu urządzają sobie wycieczki do Tunezji, Egiptu czy innych krajów arabskich. Panie uwielbiają słyszeć słowo "kocham" we wszystkich możliwych językach i być adorowane przez egzotycznych mężczyzn. To je dowartościowuje. Poza tym, jeśli ich codzienne życie charakteryzuje monotonia i znudzenie, szukają przygody. Główną motywacją do romansu jest więc to, żeby coś jeszcze w życiu przeżyć. Ale romans może być też przypadkowy. Jedziemy bez oczekiwań, a tu nagle pojawia się love. (…) Rzadko przekształca się w stały związek. Ogranicza się raczej do czasu wyjazdu, a jeśli u niektórych trwa jeszcze potem, to zazwyczaj krótko, głównie ze względu na odległość. Jeżeli jedna osoba w parze jest ze Szczecina, a druga z Krakowa, związek nie ma raczej specjalnych szans na powodzenie. Oczywiście zdarza się, że romans przeradza się w małżeństwo, ale to zdecydowanie rzadka prawidłowość. Chcąc uniknąć rozczarowania, nie nastawiaj się od razu na poważniejszą znajomość.

 

Źródła:

https://stylzycia.polki.pl/psychologia,letni-romans-bez-dramatu,10024876,artykul.html

https://nauka.trojmiasto.pl/Wakacyjny-romans-sprawy-o-ktorych-warto-wiedziec-zanim-sie-w-niego-wpadnie-n179501.html?strona=3

https://nauka.trojmiasto.pl/Wakacyjny-romans-sprawy-o-ktorych-warto-wiedziec-zanim-sie-w-niego-wpadnie-n179501.html?strona=3

https://i.pl/zbigniew-lewstarowicz-wakacyjny-romans-moze-miec-wymiar-intelektualny/ar/4688222

 

Tagi:

romans ,  wakacje ,  seks ,  życie , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót