Partner: Logo KobietaXL.pl

Teraz Maciek Pela przekazuje wiedzę młodym pasjonatom tańca w szkole Danceworld by Agnieszka Kaczorowska. – Dostają ode mnie narzędzia, wychodzą przed publiczność z konkretnym zadaniem i tańczą freestyle. Czują się dużo fajniej, niż pokazując gotowy układ, bo wiedzą, że robią swoje, że są tutaj ważne – tworzą, są autorami i dzięki temu jeszcze bardziej zaczynają się tym bawić i cieszyć – opowiada z pasją o swoich podopiecznych. Poznajcie go bliżej.

Gdy poszedłeś na pierwsze hiphopowe zajęcia to od razu wiedziałeś, że będziesz zawodowym tancerzem?

 
Maciek Pela: Nie wiedziałem, że zwiążę swoje życie z tańcem, jednak od razu zaczynając pierwsze zajęcia grupowe stwierdziłem, że chcę to robić albo na maksa, albo wcale. Gdy dołączałem do grupy, to byłem jedynym początkującym. Jeśli ktoś tańczył 2-3 lata to było wówczas dla mnie coś wielkiego. Myślałem sobie „wow, jak można tak długo tańczyć”? Byłem spoza tego świata, nie znałem żadnych tancerzy, nie miałem wśród znajomych nikogo, kto tańczył. Nie miałem zielonego pojęcia jak to wygląda. Zamiast jednej lekcji w tygodniu zacząłem od dwóch-trzech. W domu sam próbowałem ruszać się przed lustrem. Powiedziałem sobie, że albo mi wyjdzie, albo z tym skończę. I wyszło. 

Czy freestyle jest dla wszystkich? 


Maciek Pela: Taniec jest dla wszystkich. Osoby nieśmiałe nabierają pewności siebie, jest im łatwiej nawiązywać nowe znajomości. Wyszedłem dzięki niemu ze sfery gościa, który lubił informatykę i zadania z matmy. Nie miałem aż tak dobrego kontaktu z ludźmi, jaki mam teraz. Nie nawiązywałem tak szybko znajomości. Przychodzi mi to z dużo większą łatwością. Kiedy trzeba było wystąpić przed grupą w szkole, był to dla mnie niesamowity stres. Teraz występuję przed masą ludzi i jestem w stanie z nim wygrać. Oczywiście stres cały czas jest, na przykład na zawodach, ale to kwestia pracy nad sobą. 

Czego uczą się dzieciaki na twoich zajęciach? 


Maciek Pela: Młodsze dzieciaki mają zupełnie inny zestaw technik i kroków podstawowych. Ze starszymi pracuje się zupełnie inaczej. Są grupy, z którymi pracuję tylko freestylowo nie układając żadnych choreografii. Uczy się ich na zasadzie różnych ćwiczeń, my to nazywamy drillami, czyli krótkich sekwencji ruchowych, które są oparte o daną technikę, ale są zrobione w czterech różnych kierunkach lub poziomach. Uczę w większości dzieciaczki, również te małe, które mają 6-7 lat, i mam swój system: na początku technika – kroki, kroki, kroki, i z tych kroków „lepimy” taką a’la choreografię, żeby to był materiał do ćwiczeń w domu. Zawsze powtarzam, że muszą to robić same. Ja im to powtarzam i powtarzam, a one powtarzają w domu (śmiech). Jeżeli kroki idą sprawnie, to łączymy je w układy, chociaż z dziećmi czasem zostawiam choreografię na boku, a staram się im zaszczepić pierwsze freestylowe zajawki. Na bazie kroków, których się uczą, próbują kombinować same. Oczywiście kieruję je na odpowiednie tory, podpowiadam: tu możesz się obrócić, tu pójść dwa razy w lewo, tu w prawo, tu do tyłu, tu do przodu. Wrzucam im wskazówki, które wykorzystują na bieżąco i zaczynają jednym, drugim, trzecim krokiem wchodzić we freestyle. Po takich sesjach są w stanie samemu je połączyć i zaprezentować się nie posiadając żadnej choreografii. Dostają ode mnie narzędzia, wychodzą przed publiczność z konkretnym zadaniem i tańczą. Czują się dużo fajniej, niż jak tańczą gotowy układ, bo czują, że robią swoje, że one są tutaj ważne – tworzą, są autorami i jeszcze bardziej zaczynają się tym bawić i cieszyć. Gdy patrzę na takie dzieciaki, to od razu widzę, że ich taniec wchodzi na wyższy poziom. Chcą jeszcze więcej i koło się nakręca. To budzi również kreatywność. Takie metody stosuję na przykład na swoich zajęciach w szkole Danceworld by Agnieszka Kaczorowska. Jeśli dzieciaki mają już jakieś umiejętności, to przerabiamy je na freestyle, a jeśli nie mają jeszcze narzędzi, to wszystko pokazuję. 

maciek pela

 

Czy gdybyś nie tańczył, byłbyś innym człowiekiem?

Maciek Pela: Na pewno. Świat taneczny w pewien sposób definiuje charaktery. To zlepek ludzi z totalnie różnych światów. Są ludzie, którzy zaczęli tańczyć dość późno, i są ci, którzy tańczą całe życie. Jeden wielki gar wymieszanych osobowości. Przez to też mój charakter kształtował się zupełnie inaczej niż jakbym wszedł w miejsce, gdzie osobowości są do siebie podobne. Mam na myśli społeczności, które przyciągają jeden określony typ charakteru. W tańcu są setki ludzi megaotwartych, setki zamkniętych w sobie, cichych, głośnych, wesołych, smutnych. To wielka mieszanka. Jak wszędzie jest też walka pomiędzy jednostkami i to również wyrabia charakter. Wszyscy walczymy o pracę, o miejsce na podium, o inne rzeczy. Charakter musi wypalić się w tym ogniu walki i wykreować na mocniejszy. Nie można być cały czas wycofanym, bo wówczas wszystko nam ucieknie sprzed nosa! Osoby, które są na co dzień skryte, wychodząc na parkiet też muszą walczyć. Mogą być spokojne, lubić czytać książki wieczorami przy kominku, ale na parkiecie muszą pokazać najlepsze umiejętności.

 

Kto jest dla ciebie mistrzem?

Maciek Pela: Polska jest miejscem, gdzie uwielbiamy dorabiać sobie ideologię do różnych rzeczy. Tak samo jest z mistrzami. Jest takich wielu, którzy konfrontując się na parkiecie nie mieliby szans. Z drugiej strony jest wielu mistrzów, którzy nigdy nie byli na podium, a wychodząc na parkiet po prostu przebijają wszystkich. Sam tytuł, mówiąc o street dance, coś w naszej społeczności znaczy, bo ktoś był danego dnia najlepszy. Jednak jest grono osób, które pracują jak mistrzowie, trenują jak mistrzowie i przekazują wiedzę jak mistrzowie. To jest najważniejsze, nawet bez zdobywania tytułów.

 

To zupełnie inny świat od tańca towarzyskiego. Powiedz w skrócie jak wygląda?

Maciek Pela: Mimo tego, co mówiłem o rywalizacji, ten świat jest otwarty, bo nie kategoryzuje nikogo ze względu na pochodzenie, stan majątkowy, czy jest rudy, czy łysy, czy jakikolwiek inny. Ta kultura z założenia jest otwarta, później stała się przez to globalna. W Polsce jest z tym trochę problem, bo jest świat hiphopowy streetdance’owy, i jest świat bardziej skomercjalizowany, też nazywany hiphopem przez telewizję i samych tancerzy, ale to jest jednak coś innego. W tym drugim świecie tańczy się bardziej choreografię, a nie freestyle. To jest pokazywane w programach i teledyskach, a nie w kołach i na zawodach. Ocieram się o ten świat, ale sercem jestem w środowisku streetowym. Teraz te dwa światy już zaczynają się mieszać.

Tagi:

taniec ,  hiphop ,  Maciek Pela ,  freestyle , 

Kliknij, aby zamknąć artykuł i wrócić do strony głównej.

Polecane artykuły:

Podobne artykuły:

Powrót