Wieczorem przeglądam Facebooka i oto praktycznie obok siebie znajduję dwa prawie identyczne wpisy znajomych z dwóch krańców Polski. Żal, wściekłość i bezradność wobec złośliwości, bezinteresownej zawiści innych.
Rozumiem te uczucia doskonale, bo sama kiedyś padałam ofiarą podobnych. Nie mogłam pojąć, jak nie znając kogoś, nie wiedząc, co czuje, co przeżył, łatwo się go osądza. Nie rozumiałam też, dlaczego tak bardzo cudze życie interesuje innych. Musiało minąć trochę czasu, abym zrozumiała, gdzie pies jest pogrzebany. W miałkości i nudnym życiu tych obgadujących. Oni uwielbiają pudelka, seriale i cudze potknięcia. Nieszczęścia innych wprawiają ich w euforię. Możliwość obrobienia dupy bliźniemu to już prawdziwy orgazm.
Nie znoszą mądrzejszych, silniejszych od siebie, mających ciekawe życie i nie interesujących się plotkami na temat bliźnich. Och, ludzką rzeczą jest wymiana informacji o znajomych. Ale żałosne jest już dorabianie każdemu „gęby”, śledzenie na Facebooku, złośliwe komentarze czy wpisy przesączone jadem, często zawoalowane, bo brak odwagi, żeby komuś w oczy wyrzucić, co się do niego czuje. A potem podczas spotkania mizdrzenie się i robienie sweet foci, udawanie wielkiej przyjaźni.
Mam takich ludzi w głębokiej pogardzie i nawet nie odpowiadam na ich zaczepki. Miałam kiedyś rottweilery. To psy nad wyraz spokojne i obszczekujący je kundel nie robi na nich wrażenia. Dlaczego? - bo rottweiler wie, czym dysponuje i kiedy warto użyć swojej siły.
Od psów też można się wiele nauczyć. Dlatego moje kochane, głowa do góry. Źle o was mówią? To znaczy, że wam zazdroszczą, mają świadomość waszej przewagi. Wszak nikt nie zawracałby sobie głowy osobą, którą uważa za nic niewartą. Ale to tylko ujadanie małych piesków....
Magdalena Gorostiza
Czytajcie Im gorzej mówią o tobie, tym lepiej...