Kiedy mój znajomy opowiadał mi o atakach paniki, na które cierpią młode osoby, słuchałam z przerażeniem. Nigdy nie pracowałam w korporacji, więc znam te historie wyłącznie od innych czy też z książek. Ale doskonale mogę sobie wyobrazić ludzi, którym wydawało się, że już do czegoś doszli, już coś osiągnęli, a to jest jednak tak bardzo niepewne...
Strach jest tym większy, że już zaznali smaku pieniądza. I choć świat gadżetów spokoju nie przyniósł, mają to minimum krótkotrwałego zadowolenia z powodu posiadania dobrego telefonu, eleganckiej torebki, markowych butów. Bo tak naprawdę po to przecież do korporacji poszli. Żeby poczuć się lepsi, mieć poczucie zdobywania szczytów. Nie przewidywali, że będzie jak z narkomanem i dealerem, który kusi pierwszą działką. A korporacja tak jak i dealer jest maszyna bezwzględna. Nie ma miejsca dla słabszych, nie ma miejsca na potknięcia. Potrafi wyssać co najlepsze, a potem wypluć, bo w kolejce stoją już inni...
Więc albo pędzisz w tym wyścigu rozpychając się łokciami, albo kto inny okaże się lepszy. Życie jest jednak tak skonstruowane, że mimo najlepszych chęci nie wszystko od nas zależy. Nie złapie się klientów na kredyty na ulicy, szczególnie w dzisiejszej atmosferze, nie znajdzie zbyt wielu chętnych na drogie samochody czy usługi na ponadprzeciętną kieszeń. A tu liczą się plany, wykresy, słupki i wskaźniki. Więc kiedy zadania przerastają, zaczyna się wpadać w panikę. Ludzkie i jednocześnie bardzo smutne. Dlatego polecam Wam lekturę dwóch tekstów: jeśli po przeczytaniu Hiperwentylacja wraca do korpo, uznacie, że Was to już dotyczy, rzućcie okiem na rozmowę z Tanną Jakubowicz Mount – Możesz zawsze zmienić swoje życie.
Magdalena Gorostiza