Osobiście jestem miłośniczką stworzenia własnego stylu, wcale nie poddającego się presji mody, tylko takiego, w którym czujemy się dobrze. Jakiś czas temu odkryłam lagenlook w jego różnych odmianach i zakochałam się w przeróżnych wariacjach na ten temat. Nie noszę sukienek, spódnic też prawie w ogóle, bo zwyczajnie nie lubię. Kocham za to wszelakie dzianiny i wygodne getry. I kupuję wyłącznie swetry i spodnie. W kolorach jestem równie monotematyczna. Kilka odcieni brązu, szarości i czerń. Koniec kropka. Ilekroć kupię coś w innym kolorze i tak tego później nie noszę. Stwierdziłam więc, że nie ma sensu wyrzucać w błoto pieniędzy. A legenlook? Cóż, lubi dużo i obszernie. Dlatego czasami mąż mnie pyta, dlaczego wychodzę w szlafroku na ulicę...
Ale przecież nie namawiam do naśladownictwa. Odkryjcie, to co lubicie najbardziej, w czym jest wam dobrze i skomponujcie swoją szafę. Dlatego zaglądajcie do rubryki Styl, gdzie znajdziecie różne inspiracje. Wszystko będzie do wszystkiego pasować i nawet przy małej ilości ciuchów istnieje możliwość wielu różnorodnych kompozycji. I przede wszystkim będziecie się odróżniać. Uważam, że zawsze lepszy własny styl niż bezsensowna pogoń za modą, która sprawia, że kobiety wyglądają jak swoje klony. Bo jak modny róż, to wszystkie na różowo. To ja tam już wolę swój szlafrok...
Magdalena Gorostiza