Niestety, moje obserwacje w tej materii nie są bezpodstawne. Opieram się również na wpisach czytelniczek KobietyXL oraz facebookowych postach. I na rozmowach z różnymi kobietami, które mają też swoje doświadczenia.
„Solidarność kobiet to mit, naiwność i pobożne życzenie. Kobiety są zazdrosne o sukcesy innych kobiet , właściwie są zazdrosne o wszystko. Kobiety wybaczają facetom dużo, innym kobietom prawie nic. Prawda jest taka, że zazdrość w oczach koleżanek... bezcenna. Mnóstwo wśród nas harpii i piranii” – napisała internautka.
Niestety, im dłużej żyję, tym bardziej przekonuję się, że to prawda. Im więcej kobiet poznaję bliżej, tym częściej obserwuję jak udają, jak grają, jak pod płaszczykiem fałszywej skromności czają się niezaspokojone ambicje i chęć bycia tą najważniejszą.
Przykre. Szczególnie kiedy doświadczasz tego na własnej skórze i oczy przecierasz ze zdumienia. Kiedy ufasz bezgranicznie, kiedy oddajesz swoje serce, a twoja rzekoma „przyjaciółka” nagle zachowuje się jak Judasz.
Ile z Was ma podobne doświadczenia, ile z Was przekonało się, że kobieta wrogiem kobiety największym? Czy nie ma więc solidarnych kobiet? Owszem, są. Ale wyłącznie te, które mają w mózgach więcej pierwiastków męskich. Są bezkompromisowe, ale szczere, jeśli oddane to na zawsze. Znam kilka takich, niewiele, ale jednak są. Na szczęście.
Magdalena Gorostiza