Niegdysiejsi zdobywcy Europy, siejący postrach wśród ludności cywilnej, zabijając niewinnych ludzi nierzadko dla kaprysu czy dla zabawy, dziś sami muszą stanąć w obliczu strachu, który w zeszłym wieku zasiali.
Strachu, który wynika z faktu, że można wyjść do restauracji czy na zakupy i zwyczajnie nie wrócić do domu…
Angela Merkel zaprosiła uchodźców, bo chciała pokazać inne oblicze swojego narodu. Uwodnić światu, że Niemcy są już inne – bez uprzedzeń rasowych, tolerancyjne, nie patrzące na kolor skóry czy wyznanie. Ale polityka multi – kulti to nie tylko miłosierdzie wobec pokrzywdzonych. Zachód z otwartymi rękoma od lat przyjmował uchodźców – głównie zarobkowych – bo Zachód był bogaty i rozkapryszony. Rzec można – od dobrobytu przewróciło się w głowie. Zaczęło brakować ludzi do najgorzej płatnych i niechętnie wykonywanych prac – sprzątania, wywożenia śmieci, zamiatania ulic. Biedni emigranci, głównie z muzułmańskich krajów, podejmowali się tych zadań. Pamiętam jak kilka lat temu na jednym z niemieckich lotnisk komentowaliśmy z mężem fakt, że nie ma żadnych białych wśród niższego personelu! Barmani, sprzątacze itp. wszyscy mieli inny kolor skóry! Przybysze z czasem ściągali całe rodziny, płodzili dzieci, które są już teoretycznie Niemcami.
Zabrakło jednak prawdziwej asymilacji i prawdziwego spotkania kultur. Bogaty Zachód potraktował przybyszy jako służbę, która ma świadczyć dość prosty rodzaj usług, zamknął ją w gettach, sądząc, że plazma na ścianie i piwo wieczorem wystarczą, by „służba” była grzeczna.
Równości jednak nie było i Niemcy nie są krajem odosobnionym. Bogata Europa ściągając do siebie pracowników najemnych nigdy nie myślała o daleko idących konsekwencjach. Wszechmocna konsumpcja i ogólny dobrobyt przesłoniły problemy związane z rasizmem czy niechęcią wobec innych kultur. Pod płaszczykiem praw człowieka i tolerancji, przez lata trwało ciche przyzwolenie na pogardę wobec emigrantów. Nie tylko tych o innym kolorze skóry – również tych z krajów słowiańskich. My jednak jesteśmy biali, więc mimo wszystko łatwiej się było ukryć i łatwiej przełknąć tę gorzka pigułkę. Mamy też dokąd wracać – gorzej czy lepiej w Polsce też można się było po powrocie jakoś urządzić.
Kolorowi są naznaczeni od urodzenia, ich inność widać gołym okiem, w dodatku wielu z nich nie ma już innej ojczyzny. Poza tym ich odmienność kulturowa, przekazywana z pokolenia na pokolenie, w wielu przypadkach sprawia, że mimo wszystko nie są się w stanie dostosować. Tym bardziej, że z drugiej strony też brak przyjaznych gestów. Odizolowani zaczynają wierzyć, w zło białego człowieka...
Czy więc przypadkiem jest, że ostatnich zamachów dokonali młodzi ludzie o arabskim pochodzeniu? Śmiem wątpić. Myślę, że na fali ISIS w młodych głowach powstają rojenia o wielkości, chwale i walce. Budzi się też nienawiść, niestety nie do końca nieuzasadniona.
Tym sposobem jedynym jej ujściem staje się agresja wymierzona w bogu ducha winnych ludzi. Niemcy stanęły oko w oko z demonem, którego kiedyś same wskrzesiły. Można rzec, złośliwy chichot historii...
Magdalena Gorostiza