Cała polska już wie, że Beata Kozidrak, wokalistka zespołu Bajm, została złapana na jeździe pod wpływem alkoholu. Miała 2 promile we krwi, co oznacza, że musiała być bardzo pijana. Na szczęście nic nikomu się nie stało, uwagę zwróciła jej zygzakowata jazda.
I co dzieje się dalej? Internet oszalał. Za szczęścia. Że sławna, że bogata, że ikona, a tu wtopa taka straszna. Tak, wtopa Beaty jest wielka, budowana latami kariera nagle zaczęła trząść się w posadach. Piosenkarkę czeka sprawa w sądzie i niewątpliwa kara. Nie wystarczy? Trzeba ją grillować bez końca. Memami, bzdurami wygadywanymi przez dziennikarzy czy koleżanki i kolegów z branży? Naprawdę? Trzeba tak kopać leżącego? Kozidrak wydała oświadczenie, bierze wszystko na klatę, wstydzi się i przeprasza. Za mało? Jeszcze dowalić memów, kolejnych tekstów w mediach, które komentują, to co zrobiła, kolejnych pseudożartów dziennikarzy, którzy dziś puszczają jej piosenki, co sama słyszałam?
W Polsce pijani kierowcy to plaga. Grillowanie Beaty niewiele w tej sytuacji zmieni. Do tego potrzebna jest społeczna świadomość i nie przyglądanie się biernie, jak pijani wsiadają do samochodu.
Warto raczej zadać sobie pytanie, dlaczego piosenkarka w tym stanie wsiadła za kierownicę? Co takiego się stało, że kompletnie odjęło jej rozum? Być może ma problem alkoholowy,który sama wypierała, aż doszło do czego doszło. Być może ta sytuacja będzie dla niej tym dnem, które trzeba osiągnąć, aby się od niego odbić. Bo alkoholizm to choroba, taka sama jak każda inna.
Ale takie refleksje mało komu są potrzebne. Memy są zdecydowanie lepsze. Rozpowszechniają je z reguły ci, którzy sami do niczego w życiu nie doszli. Oni uwielbiają patrzeć, jak ktoś spada z piedestału. A jak jeszcze da się mu dokopać, to można podleczyć swoje kompleksy. A Beacie warto przywalić w dwójnasób, bo jest w dodatku kobietą. Nie tak dawno znany piłkarz Michał Ż. wjechał pijany swoim samochodem w autobus. Memu żadnego nie było. Ot, swój chłop, zdarza się. Beacie nikt nie odpuszcza. I tak zamiast potępienia zrodziło się okrucieństwo.
Magdalena Gorostiza