- Serio? - pyta przyjaciółka. - Wszyscy wiedzą.
Kręcę ze zdziwienia głową. On ma kochankę! łysy, z brzuchem, zadufany w sobie karierowicz. Podobno nigdy nie był był nawet przystojny… zawsze dziwiłam się, że ona go wybrała. Drobna, zadbana brunetka. Zawsze szykowna. Spotkałam ja jakiś czas temu w Leclercu. Wybierała wołowinę na rosół, bo ON jada tylko chude mięso. Długo rozwodziła się nad zaletami dobrego rosołu. Stwierdziła, że nie przepada za gotowaniem, ale się stara. Dla NIEGO. Bo docenia JEGO wysiłki.
- Wiesz, tak ciężko pracuje, żebyśmy mieli na wszystko – opowiadała. - Czasami wraca tak późno do domu, obowiązki, wieczne obowiązki.
Późne powroty zostały już wyjaśnione.
- Ma babę, samotną, jeździ do niej kiedy może – wzrusza ramionami przyjaciółka. - Jej mówi, że pracuje. Oj takie tam, sama norma.
Która by go zechciała? Jak widać jest jakaś, której nie przeszkadza ten brzuch i nadęte ego. Tylko czemu on zdradza żonę, tak bardzo przejętą tym, by mu dogodzić. Tamta jest młodsza? Ładniejsza? A może go olewa i tego mu trzeba do szczęścia?
- Tylko nic nie mów, błagam – prosi przyjaciółka. - Mąż mi o tym powiedział i jakby się rozniosło, chyba by mnie zabił.
- Komu mam mówić, jak wszyscy wiedzą? - pytam głupawo.
- No jej nic nie mów, bo ona nie wie – przyjaciółka patrzy na mnie z politowaniem. - Jej nie mów.
Nie powiem. Nie czuję się na silach być zabitym posłańcem. Zresztą, czy musi mnie to obchodzić???
Magdalena Gorostiza